Dziś rano w budynku filharmonii w Jeleniej Górze znaleziono dwa ciała. Okazało się, że to pracownik ochrony i harfistka. Prokurator podejrzewa, że oboje zostali zabici. Dokładne przyczyny śmierci mają być znane w poniedziałek.
Kobieta i mężczyzna nie zginęli od od strzału z broni. Niewykluczone, że 27-latka i 60-latek zginęli od ran zadanych nożem. Na ich ciałach widać było ślady krwi. Policja nie chce jeszcze nie chce o tym mówić wprost, ale wytypowano osoby, które mogą mieć związek z zabójstwem - ustaliło RMF FM.
Rozpatrujemy różne hipotezy. Jeżeli dobro śledztwa na to pozwoli ujawnimy jakie mamy dowody - informuje prokuratura.
Kiedy pracownicy filharmonii przyszli do pracy, nie mogli dostać się do budynku i wezwali straż pożarną. Po przyjeździe rozbiliśmy szybę i weszliśmy do środka. Znaleźliśmy ciało pracownika ochrony. Mężczyzna leżał w kałuży krwi. Już nie żył - mówi TVN24 st. ktp. Andrzej Ciosk, rzecznik straży pożarnej w Jeleniej Górze.
Kolejne ciało znaleziono w pokoju gościnnym. Martwa kobieta była harfistką, ale nie pracowała na stałe w dolnośląskiej filharmonii. Została w filharmonii na noc po czwartkowej próbie. W piątek miała wziąć udział w koncercie.
Pracownik ochrony był wieku 50-60 lat, a kobieta miała 26 lat. .