Rodzina została bestialsko zamordowana 13 marca w jednym z mieszkań na gdańskiej starówce. Prokuratura mówi o motywie rabunkowym, jednak "Wprost" ma poważne wątpliwości.

Według naszych informacji, w mieszkaniu pozostało bardzo dużo cennej biżuterii, a Adam K. (zajmujący się handlem bronią) miał przy sobie kilkadziesiąt tysięcy złotych - czytamy w tygodniku.

Reklama

W momencie, kiedy rodzina ginie, pięć minut piechotą od ich mieszkania, w restauracji przebywa mężczyzna, którego nazwisko zaczyna się na M. Jest z Kaliningradu.

Zdaniem "Wprost" od 9 do 13 marca pomiędzy Samirem S, i M trwa gorąca linia telefoniczna. Wykazały to bilingi z telefonu należącego do Rosjanina oskarżonego o zabójstwo rodziny.

W ożywionych rozmowach telefonicznych między 9 a 13 marca brał udział jeszcze jeden Rosjanin o nazwisku rozpoczynającym się na B., na stałe mieszkający w Elblągu. Niedługo po zabójstwie rodziny, M. z Kaliningradu opuścił Polskę. B., przynajmniej w tygodniu po zabójstwie rodziny, nadal przebywał na terenie Polski. - pisze "Wprost".

M., ten z Kaliningradu, był w zainteresowaniu kontrwywiadu ABW. Chodziło o jego związki z rosyjskimi służbami specjalnymi - mówi tygodnikowi śledczy z Trójmiasta.