Było bardzo przyjemnie, a podróż spędziłem, rozmawiając z personelem pokładowym o samolotach i podróżowaniu. Pomimo tego, że za przelot zapłaciłem tylko 99 zł, w samolocie czułem się, jakby to był prywatny rejs - mówił po wylądowaniu w Warszawie jedyny pasażer bombardiera, który przyleciał z Bydgoszczy - pisze gazeta.pl. Zdaniem dziennikarzy to nie pierwszy, tak "wypełniony" samolot. Rzeczniczka lotniska nie chce jednak zdradzić danych szczegółowych. Loty charakteryzują się dużym wahaniem liczby pasażerów, a różnica pomiędzy najwyższej i najniżej obłożonym lotem wynosi 33 osoby. Biorąc pod uwagę krótki czas operowania, można powiedzieć, że na dzisiaj obłożenie jest zgodne z naszymi założeniami - tłumaczy Joanna Sowińska.

Reklama

Tymczasem według przewoźnika, by loty były opłacalne, 78-osobowy samolot powinien być wypełniony przynajmniej w połowie. Dlaczego więc Eurolot jeszcze nie zamknął linii? Dostaje bowiem 12 milionów rocznie "dopłat marketingowych" od marszałka województwa. To oznacza, zdaniem serwisu pasazer.com, że każdy rejs kosztuje około 10 tysięcy złotych.

Eksperci sugerują, że brakuje reklam i ułatwień dla pasażerów - choćby wspólnego biletu na linie krajowe i trasy międzynarodowe. Problemem jest też brak dużej akcji promocyjnej, dzięki której mieszkańcy województwa dowiedzieliby się o nowym połączeniu. Przecież nie każdy śledzi w internecie informacje o ofertach lotniczych. Nie widać żadnych plakatów czy reklam promujących loty do Warszawy. Mam nadzieję, że kiepska frekwencja nie spowoduje szybkiej likwidacji połączeń - tłumaczy gazecie.pl Mateusz Czyżewski, ekspert branży lotniczej.

Tymczasem władze województwa twierdzą, że jest za wcześnie, by ocenić sens istnienia połączenia lotniczego z Warszawą. Potrzeba przynajmniej trzech miesięcy, żeby można było ocenić sens tych połączeń i wówczas zastanowić się nad ich przyszłością. Warto pamiętać, że bez tego projektu nie będziemy potrafili odpowiedzieć sobie na pytanie, czy bydgoski oraz kujawsko-pomorski rynek jest zainteresowany takimi połączeniami. Na to pytanie nie odpowiedzą nam żadne badania - mówi Edward Hartwich, wicemarszałek województwa.

Reklama