Nieliczne rodzeństwo, niskie płace. Dlatego zostajemy w domu
W naszym kraju oddzielne zamieszkiwanie młodych ludzi było tradycyjnie dopuszczane po osiągnięciu samodzielności, definiowanej najczęściej jako jednoczesne założenie własnej rodziny i zarobkowanie, umożliwiające utrzymanie się. W Polsce od zawsze istnieje preferencja do samodzielnego zamieszkiwania osób zawierających związek małżeński. W wielu przypadkach problemy finansowe uniemożliwiają jednak – przynajmniej czasowo – przeniesienie się do osobnego lokum, zaś w przypadku osób, których rodzice zamieszkują we własnych domach, często istnieją wystarczająco dobre warunki lokalowe, aby wspólnie mieszkać.
Taka jest – obok wspólnego prowadzenia rodzinnego biznesu – przyczyna zdecydowanie wyższej częstości wspólnego zamieszkiwania na wsi. Co więcej, małodzietność na dłuższą metę może – w warunkach utrzymywania się relatywnie niskich płac – prowadzić do wzrostu odsetka osób młodych zamieszkujących i po ślubie z rodzicami, zmniejszając konkurencję między rodzeństwem o dostęp do potencjalnej powierzchni mieszkalnej w domach rodziców.
Patrząc na ostatnie lata, brak jest wskazówek odnośnie do znaczącego pogorszenia się sytuacji młodych Polaków rozpoczynających dorosłe życie. W innych krajach Unii Europejskiej okres kryzysu gospodarczego prowadził do znacznego opóźniania samodzielności mieszkaniowej. W Wielkiej Brytanii na przykład mamy obecnie do czynienia z rekordową w skali dwudziestolecia liczbą osób w wieku 20–34 lat, które zamieszkują z rodzicami. W Polsce w ostatnich latach w zasadzie obserwujemy stagnację, odzwierciedlającą brak większych zmian w dostępie do lokali tak wynajmowanych, jak i własnościowych. Ta stagnacja związana jest przede wszystkim z brakiem szybkiego wzrostu płac.
dr hab. Piotr Szukalski demograf, Uniwersytet Łódzki
44 proc. młodych Polaków i 17 proc. małżeństw nie zakłada własnego gospodarstwa domowego.
Jak wynika z opublikowanych właśnie danych Głównego Urzędu Statystycznego, w 2013 r. ponad 17 proc. osób w wieku 25–34 lata mieszkało przynajmniej z jednym z rodziców oraz z małżonkiem. Irena Kotowska, demograf ze Szkoły Głównej Handlowej, ocenia, że odsetek ten upodabnia nas do innych państw naszej części Europy. Na bogatszym Zachodzie, poza Włochami z ich tradycją "wiecznych dzieci", młode małżeństwa dużo częściej mają własne mieszkania.
U nas sytuacja jest stabilna od lat. – Kryzys ograniczył możliwości młodych osób zainteresowanych wynajęciem lub zakupem mieszkania – podkreśla prof. Henryk Domański, socjolog z Polskiej Akademii Nauk. Z drugiej strony widać zaś wyraźną różnicę między miastem i wsią. W miastach z rodzicami mieszka 10 proc. młodych małżonków. Na wsiach jest to 28 proc. – Wiejskie rodziny są tradycyjnie wielopokoleniowe, co jest związane m.in. z dziedziczeniem gospodarstwa rolnego – uważa prof. Domański. Co więcej ich domy są większe niż mieszkania w mieście. Zamieszkiwanie z rodzicami na wsi bywa więc naturalnym wyborem.
Co innego w miastach. Tutaj mieszkanie pod jednym dachem z rodzicami czy teściami najczęściej jest spowodowane względami ekonomicznymi. Dużo młodych ludzi, w tym także po ślubie, nie ma pracy, a ci, którzy ją mają, zarabiają często niewiele. Stopa bezrobocia wśród ludzi w wieku 25–34 lata w ostatnim kwartale 2013 r. – według badań BAEL – wynosiła w Polsce 10,3 proc. i była wyższa niż średnia krajowa. Zaś pierwsza pensja tych, którzy znaleźli pracę – choć dotyczy to głównie osób z młodszej części tej grupy wiekowej – często nie przekracza pensji minimalnej (obecnie 1750 zł). Młodych nie stać więc na samodzielność, ponieważ nie mają zdolności kredytowej i w efekcie nie mogą sobie pozwolić na kupno mieszkania za pieniądze z banku, a niskie zarobki utrudniają im wynajęcie własnego dachu nad głową. Inni nie decydują się na wzięcie pożyczki, ponieważ nie są pewni, czy w dłuższej perspektywie będą ją w stanie spłacać, w sytuacji gdy mamy duże bezrobocie.
Zamieszkiwanie młodych małżeństw z rodzicami ma wpływ na demografię. – Z naszych badań wynika, że samodzielne mieszkanie jest ważnym elementem przy planowaniu pierwszego dziecka. Pojawia się ono wtedy, gdy młodzi mają bliską perspektywę uzyskania własnego dachu nad głową – mówi prof. Irena Kotowska. Zasadnicze znaczenie ma przy tym nie tyle samodzielność zamieszkiwania, ile posiadanie mieszkania na własność. W tym kontekście mieszkanie w wynajmowanym lokum jest równie mało atrakcyjne co zamieszkiwanie u rodziców. – Warunki mieszkaniowe mogą ograniczać plany prokreacyjne rodzin – podkreśla prof. Kotowska.
Z punktu widzenia psychologa mieszkanie z rodzicami może nieść ze sobą plusy lub minusy. – Ocena zależy od tego, co jest powodem wspólnego zamieszkania – twierdzi w rozmowie z DGP Tomasz Grzyb z Uniwersytetu Opolskiego. Psycholog wyjaśnia, że jeśli powodem jest brak alternatywy w postaci własnego M, wspólne mieszkanie prowadzi do konfliktów, ponieważ nie gwarantuje prywatności, samodzielności czy intymności. – Z kolei w sytuacji, gdy młodzi ludzie świadomie decydują się na model rodziny wielopokoleniowej i jeśli ich rodzice lub teściowie są tego samego zdania, to jest to bardzo pozytywne – twierdzi nasz rozmówca. A gdy pojawią się dzieci, żadne z nich nie chodzi do szkoły z kluczem na szyi, ponieważ w domu zawsze ktoś jest.
Młodzi, którzy jeszcze nie znaleźli sobie życiowego partnera, mieszkają z rodzicami jeszcze częściej niż świeżo upieczeni małżonkowie. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w 2013 r. pod jednym dachem ze starszym pokoleniem mieszkało aż 44 proc. wszystkich Polaków w wieku 25–34 lata (także singli). To o 8 pkt proc. więcej niż w 2005 r. Powody są różne. Pomijając względy ekonomiczne, dorosłe dzieci nie chcą wyprowadzać się z domu, bo mieszkanie z rodzicami jest dla nich wygodne. Łatwiej im się żyje z mamą, która przygotuje obiad, posprząta, wyprasuje ubranie, a do torby włoży drugie śniadanie, gdy wychodzą do pracy.
OPINIA
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama