Wezwani mają kilka godzin na stawienie się w wytypowanej jednostce. Jakiej? - To musi pozostać tajemnicą - tłumaczy Jacek Matuszak z resortu obrony. MON chce, żeby mobilizacja przebiegła w warunkach zbliżonych do realiów kryzysu czy wojny, więc nie informuje dużo wcześniej o lokalizacji jednostki.
Muszą się do niej zgłosić osoby, które dostały pismo z WKU czy z Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego. Ćwiczenia rozłożono na kilka dni. Chodzi o to, żeby wszyscy rezerwiści dostali powiadomienia. W sumie dotyczy to 500 osób. W tej grupie część wezwań będzie miała charakter natychmiastowego stawiennictwa, co w praktyce oznacza, że żołnierz rezerwy musi dotrzeć na miejsce manewrów w ciągu czterech godzin.
Po zgłoszeniu się do jednostki rezerwista zostanie przebadany i umundurowany, a potem skierowany do zadań wyznaczonych przez dowódcę. W ramach szkolenia przypomni sobie wojskowe regulaminy, musztrę oraz uzbrojenie i sprzęt w jednostce.
Ćwiczenia mobilizacyjne potrwają do końca tygodnia. Nie mają one nic wspólnego ze szkoleniem rezerwistów, które trwa od początku roku. Te ćwiczenia są wpisane w plan rocznych szkoleń i przewidziano w nich udział 12 tysięcy osób z rezerwy wojska polskiego. Podobne ćwiczenia armia przeprowadza z rezerwistami od trzech lat.