Krystyna Łuczak-Surówka odniosła się w TVN24 do zaplanowanych przez Prokuraturę Krajową ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej. Jej zdaniem sprzeciw rodzin nic nie da, bo decyzja została już podjęta. Według niej jest to "niegodne".

Reklama

Krystyna Łuczak-Surówka była w Moskwie w czasie identyfikacji ofiar.

Liczę się z przeżyciami każdego, dlatego życzyłabym sobie, żeby też liczono się z moimi. Męża na pewno widziałam, proszę mi wierzyć, po prawie dwóch dekadach wspólnego życia nie byłam w stanie się pomylić. Zresztą nie mylimy się, kiedy kogoś kochaliśmy - powiedziała.

Po identyfikacji spytała, czy może dotknąć męża...

Ten moment, kiedy dotknęłam go za rękę, to mimo wszystko nie byłam przygotowana, że ona będzie taka zimna. To był taki moment nieodwracalny. Nie pomyliłby się pan, gdyby to był ktoś bliski dla pana. Zresztą on był cały - wyznała.

Jak zaznaczyła, decyzję o ekshumacji Prokuratura Krajowa podjęła bez konsultacji z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej.

Nigdy nas o nic nie pytano, umieszczano nazwisko mojego męża na pomnikach, tablicach o nic mnie nie pytano, jakoś to przeżywałam - mówiła. Teraz ja nie mogę Jacka w żaden sposób obronić, mam takie poczucie bezsilności. Wiem, że prawnie nie mogę zrobić nic, to jest mój krzyk - dodała.

Wymagam tylko odrobiny szacunku dla siebie. Jedyne, o co teraz walczę, to godność, a te ekshumacje są niegodne w stosunku do mojego męża.

Wdowa po oficerze BOR Jacku Surówce sprzeciwia się stawianiu pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.

Nie życzę sobie go w tym miejscu. Nawet, jeżeli do tego dojdzie, to poruszę niebo i ziemię, żeby nazwiska mojego męża tam nie było, bo wiem, że on by tego nie chciał - stwierdziła.

Ujawniła, że Prokuratura Krajowa nie podała daty ekshumacji jej męża. Powiedziała, że rodziny zostały zaproszone w czerwcu do prokuratury, gdzie zostały poinformowane jedynie, że ciała ofiar zostaną ponownie wykopane. Podkreśliła, że była przekonana, iż będzie mogła z odpowiednim wyprzedzeniem poznać datę ekshumacji i zaplanować ponowny pogrzeb.

Do końca liczyła, że do ekshumacji jednak nie dojdzie.

Po prostu myślałam - jakby to ładnie powiedzieć - że politycy opamiętają się...

Wymagam tylko odrobiny szacunku dla siebie. Jedyne, o co teraz walczę, to godność, a te ekshumacje są niegodne w stosunku do mojego męża (http://www.tvn24.pl)