Na początku sesji, przewodniczący klubu PiS Cezary Jurkiewicz zawnioskował o włącznie do porządku obrad stanowiska ws. dekomunizacji ulic.

Reklama

"Odpowiadając na apel środowisk kombatanckich, Rada m.st. Warszawy wzywa prezydenta m.st. Warszawy do przygotowania uchwał zmieniających nazwy ulic na terenie m.st. Warszawy zgodnie z ustawą z 1 kwietnia 2016 r. o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego" – napisali w stanowisku radni PiS.

- 13 grudnia 2018, w 37. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, Rada m.st. Warszawy dokonuje jednoznacznego wyboru stwierdzając, że w przestrzeni publicznej stolicy Polski honorowani powinni być bohaterowie polskiej wolności, a nie zbrodniarzy i propagatorzy zniewolenia – odczytywał stanowisko Jurkiewicz.

Zamiast przedstawienia uzasadnienia, szef radnych PiS oddał głos przewodniczącemu Rady do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, sędziemu Bogusławowi Nizieńskiemu. Powiedział on, że środowiska kombatanckie zwróciły się z apelem o nieprzywracanie nazw ulic i obiektów, które w jakikolwiek sposób upamiętniają osoby, organizację i miejsca propagujące zbrodniczy system totalitarny.

Reklama

- W naszej wolnej ojczyźnie każda próba przywrócenia jakichkolwiek symboli komunistycznego zniewolenia przekreśla testament żołnierzy niepodległości – powiedział Nizieński.

Przeciw wprowadzeniu stanowiska do porządku obrad wystąpił Szostakowski. Argumentował, że jego głos jest podyktowany wyrokiem NSA. Przypomniał treść swojego wystąpienia w listopada 2017 r, kiedy Rada Warszawy, głosami PO, skarżyła rozstrzygnięcie zastępcze wojewody ws. zmian nazw ulic.

Mówił wówczas, że stała się "rzecz skandaliczna" i wojewoda mazowiecki wykorzystując tzw. ustawę dekomunizacyjną zmienił nazwy 47 ulic bez konsultacji z mieszkańcami i organami samorządu terytorialnego. Szostakowski przypomniał również, że rada miasta głosami PO zmieniła nazwy 6 ulic. Jak mówił, radni PiS nie zaproponowali żadnych propozycji zmian nazw ulic. - Państwo nic nie zrobiliście – powiedział do radnych PiS Szostakowski.

Reklama

Szostakowski ocenił, że projekt stanowiska powstał na potrzebę polityki Prawa i Sprawiedliwości. - Macie państwo politykę. Mieszkańcy Warszawy z tą polityką, również w części nazewniczej, się nie zgadzają. Dzisiaj możecie próbować ją wpisywać, ale wielu ludzi, których nazwy państwo nadali, nie zasłużyło sobie na to, żeby w takim trybie, bez konsultacji, wykorzystując ich nazwiska w państwa grze polityczne, to robić. Nie zasłużył sobie na to również pan prezydent Lech Kaczyński – mówił Szostakowski.

Przed głosowaniem ws. wprowadzenia stanowiska zarządzono przerwę.

Tymczasem głos w sprawie zabrał Mariusz Błaszczak. "Dziś wspominamy ofiary stanu wojennego. Wydarzenia sprzed 37 lat były wojną wypowiedzianą własnemu narodowi. Komuniści siłą stłumili zapał Polaków, aby żyć w wolnym kraju. Wstyd, że dzisiaj są tacy, którzy gloryfikują i przywracają komunistycznych patronów ulic" - napisał szef MON na Twitterze.

Władze Warszawy przywracają ulicom "zdekomunizowane" nazwy. IPN interweniuje

W niedzielę IPN zaapelował do władz Warszawy, by - po wyroku NSA - w poczuciu obywatelskiej odpowiedzialności i niezależnie od bieżących sporów politycznych odstąpiły od przywracania nazw ulic zmienionych na podstawie tzw. ustawy dekomunizacyjnej. Zdaniem Instytutu są procedury, które to umożliwiają.

W ubiegłym tygodniu Naczelny Sąd Administracyjny podtrzymał wyroki WSA o uchyleniu 44 zarządzeń wojewody, które zmieniały nazwy ulic w Warszawie, w tym nazwę al. Armii Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego. Uchylenia zmian nazw są więc prawomocne. Według NSA Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie prawidłowo uznał, iż zarządzenia wojewody o zmianach nazw ulic podjęto z naruszeniem przepisów, a opinie IPN – które były podstawą zarządzeń wojewody - sporządzono w sposób niewłaściwy. IPN zapewnia, że wytypowanie nazw podlegających zmianie odbyło się zgodnie z ustawą.

"Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu apeluje o to, aby w poczuciu obywatelskiej odpowiedzialności, niezależnie od bieżących sporów politycznych, nowe władze samorządowe Miasta Stołecznego Warszawy odstąpiły od procedury przywracania już zmienionych nazw symbolizujących lub propagujących komunizm" – napisał IPN w przesłanym PAP w niedzielę apelu.

Według Instytutu "nazwy te były wyrazem hołdu dla ludzi i organizacji, które działały na rzecz zniewolenia Polski, przeciw jej niepodległości i przeciw wolności jej obywateli". "Ich przywrócenie będzie działaniem nieprzystającym do szacunku dla ojczystej historii – szczególnie bolesnym w roku obchodów stulecia odrodzenia Państwa Polskiego" – ocenił IPN.

Zdaniem IPN "wciąż jest możliwość na przyjęcie najprostszych procedur, które uchronią stolicę przed wydawaniem środków publicznych na przywracanie nazw symbolizujących komunistyczne zniewolenie Polski, a w wielu wypadkach symbolizujących także zbrodnie i nieprawości okresu stalinizmu".

Instytut przypomniał, że tzw. ustawa dekomunizacyjna z 2016 r. została "uchwalona niemal jednogłośnie" i zobowiązała IPN do wskazania nazw ulic, placów i obiektów podlegających zmianie". Urzędnicy Instytutu przejrzeli blisko 270 tys. nazw, by wytypować nazwy niezgodne z ustawą, udzielili ponad tysiąca odpowiedzi, a "w licznych przypadkach prostowali również błędne skojarzenia z systemem komunistycznym (tłumaczono m.in. że niepodległościową organizacją były Bataliony Chłopskie, wyjaśniano kim naprawdę byli zasłużeni dla niepodległości Stefan Okrzeja czy Jarosław Dąbrowski)" – podkreślił Instytut.

Dodał, że dzięki jego działaniom informacyjnym "liczne samorządy dokonały samodzielnie zmian nazw ulic symbolizujących komunizm".

IPN przypomniał, że ustawa zobowiązała wojewodów "do wydawania zarządzeń zastępczych w odniesieniu do tych gmin, które, mimo sprzyjających zapisów Ustawy, nie wykonały obowiązku zmian albo dokonały zmian niepełnych".

W ramach tej procedury podstawą decyzji wojewodów były oficjalne opinie IPN, który przygotował ponad tysiąc odpowiedzi na zapytania wojewodów; opinie z zasady były indywidualne. W Warszawie, w drodze wyjątku sporządzono "listę tabelaryczną w postaci opinii zbiorczej". IPN zapewnił, że "również w takiej formie wskazanie nazw niezgodnych z zapisami ustawy wyczerpywało procedurę ustawową".

IPN podkreślił, że "tylko niektóre gminy zwróciły się do sądu o uchylenie zmian nazw niezgodnych z ustawą dekomunizacyjną".

Odnosząc się do wyroku NSA, który orzekł, że zmiana nazw ulic w warszawie odbyła się z naruszeniem ustawy, a opinie IPN były zbyt lakoniczne, Instytut stwierdził, iż "praktyka orzekania w innych wypadkach pokazuje, że również opinie szczegółowe i rozbudowane nie chroniły przed orzeczeniami negatywnymi dla zarządzeń zastępczych wojewodów". "Przy tym zdarzało się, że orzeczenia sądowe były w odniesieniu do tych samych nazw ulic w różnych miejscach zasadniczo ze sobą sprzeczne" – dodał IPN.

"Niepodległe państwo w sposób oczywisty powinno chronić obywateli przed wyrazami publicznego hołdu dla tych, którzy w suwerennej II RP działali przeciw wolności Polski na rzecz systemów totalitarnych oraz tych, którzy po 1939 roku stanęli po stronie narzuconej Polsce zbrodniczej władzy, stając się w różnych formach narzędziami zniewolenia społeczeństwa" - napisał IPN.

"Tym bardziej apelujemy do władz Miasta Stołecznego Warszawy aby – przez wzgląd na ojczystą historię, przelaną na ulicach miasta krew w walce o wolną i niepodległą Polskę, w imię szacunku dla Godła i barw narodowych – nie przywracały symboli zniewolenia" – dodał Instytut.

Zgodnie z ustawą dekomunizacyjną samorządy miały czas do 2 września 2017 r. na zmianę nazw propagujących komunizm. Pod koniec sierpnia zeszłego roku Rada Warszawy - z inicjatywy PO - zdecydowała, że nowych patronów będzie miało sześć ulic. W listopadzie 2017 r. wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera, wydając zarządzenia zastępcze, zdecydował o zmianie nazw 47 kolejnych ulic, w tym al. Armii Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego. Do WSA trafiło 50 skarg stolicy na zarządzenia zastępcze wojewody o zmianach nazw ulic, czyli na wszystkie zarządzenia zastępcze dotyczące Warszawy, także trzy podjęte w grudniu 2017 r. już na podstawie odrębnych opinii IPN.

WSA uwzględnił 48 skarg miasta dotyczących zarządzeń wojewody ws. zmian nazw stołecznych ulic. Dwie skargi miasta WSA oddalił. NSA rozpoznawał 45 tych spraw. Wyroki zapadły w odniesieniu do 44 zarządzeń, jedną sprawę ze względów formalnych NSA odroczył.

Oprócz zmiany al. Armii Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego prawomocne stały się m.in. uchylenia zmian nazw ze Stanisława Wrońskiego na Anny Walentynowicz, Małego Franka na Danuty Siedzikówny "Inki", Zygmunta Modzelewskiego na Jacka Kaczmarskiego, 17 Stycznia na Komitetu Obrony Robotników, Teodora Duracza na Zbigniewa Romaszewskiego, Stanisława Kulczyńskiego na Rodziny Ulmów, Leona Kruczkowskiego na Zbigniewa Herberta, Antoniego Kacpury na Stefana Melaka oraz Hanki Sawickiej na Zofii Kossak-Szczuckiej.

NSA nie wykluczył, że w niektórych przypadkach – np. alei AL – można by uznać, że nazwy propagują komunizm, ale należało to wskazać w opinii, tymczasem "było zestawienie zbiorcze nazw i lakoniczne stwierdzenie, że podpadają pod ustawę".

Po wyroku NSA Szef klubu radnych Koalicji Obywatelskiej w Radzie m.st. Warszawy Jarosław Szostakowski powiedział, że zarządzenia dot. dekomunizacji nazw ulic w Warszawie to "polityczna hucpa" wojewody mazowieckiego. Poinformował, że po wyrokach NSA uchylających zarządzenia wojewody powrócą dawne nazwy ulic; alei Lecha Kaczyńskiego na razie nie będzie.