Zmarł mój mąż i nie byłam w stanie sama utrzymać rodziny. Poza synem opiekuję się też mamą, która nie jest już w stanie wychodzić z domu. Jeśli nie znalazłabym dodatkowej pracy, wylądowalibyśmy w ośrodku dla bezdomnych - mówi "Wirtualnej Polsce" jedna za pracownic prokuratury. Gdy nie może pracować w sklepie w tygodniu, musi się tam pojawiać w weekendy. W urzędzie dostaje bowiem około 2200 na rękę. Stwierdza, że to i tak dużo, bo jej koleżanki dostają tyle, ale brutto.
To niegodziwe, że ludzie, którzy mają tak wykańczającą psychicznie pracę, a przy tym wielu ma wyższe wykształcenie, zarabiają tak mało. To powinno być upokarzające dla ministra sprawiedliwości, że jego pracownicy muszą dorabiać w sklepach - uważa kobieta. Dodaje też, że nie każdy może dorobić, jak ona, bo na to potrzebna jest zgoda prokuratora rejonowego, którą nie jest łatwo zdobyć. Gdyby mi nie dał zgody, to pozostałoby mi chyba tylko kraść - podsumowuje.