W samochodzie 20-letniego mieszkańca Puław rozegrały się sceny jak ze słynnego thrillera "Autostopowicz". Nieznajomy mężczyzna podszedł do stojącego na osiedlowym parkingu peugeota i poprosił siedzącą w aucie parę, by go podwiozła. Tłumaczył, że skończył pracę i nie ma czym dojechać do domu za miastem.

Młodzieniec i jego dziewczyna nudzili się, więc postanowili pomóc. Ruszyli w kierunku Radomia. W pewnej chwili pasażer wyjął nóż i przyłożył do gardła kierowcy. Kazał mu zjechać w boczną drogę. Przerażony, sterroryzowany młodzieniec wykonał polecenie. Gdy auto zatrzymało się, bandzior zażądał pieniędzy i samochodu.

Szaleniec był zdeterminowany. Próbował poderżnąć gardło kierowcy. Ale zaatakowany zaczął się bronić. Chwycił napastnika za ręce, przeskoczył przez siedzenie, wytrącił mu nóż i zdołał go obezwładnić. W międzyczasie dziewczyna zadzwoniła na policję.

"Właściciel miał mnóstwo szczęścia. W trakcie szamotaniny został dwa razy ugodzony w ramię, a na jego szyi bandyta spowodował ranę ciętą, która wymagała założenia kilku szwów" - relacjonuje Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji.

Bandzior trafił do policyjnego aresztu. Jak wynika z jego relacji, postanowił zdobyć samochód i pieniądze na podróż na Śląsk, gdzie miał się policzyć ze swoją dziewczyną. Planował się zemścić za zerwanie znajomości. Policjanci są przekonani, że gdyby nie został w porę powstrzymany, mogłoby dojść do kolejnej tragedii.

21-letni Paweł Z. miał przy sobie dwa noże. Grozi mu 12 lat więzienia, choć prokurator zastanawia się nad postawieniem mu cięższego zarzutu - usiłowania zabójstwa, za co grozi nawet dożywocie.









Reklama