Na razie nie wiadomo, dlaczego kierowca forda stracił panowanie nad samochodem i wjechał w pieszych.

"Do wypadku doszło na mostku. Auto dachowało już po uderzeniu w pieszych" - relacjonuje dziennikowi.pl brygadier Paweł Frątczak, rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej.

Strażacy przybyli na miejsce jako pierwsi. Jedni reanimowali nieprzytomne dziecko, inni - wyciągali z przewróconego do góry kołami forda kierowcę oraz pasażera. Udzielili im pierwszej pomocy, nim przyjechały karetki pogotowia. Niestety, na pomoc dla matki było już za późno. Kobieta zginęła na miejscu.



Reklama

Trzyletni maluch długo był reanimowany na miejscu wypadku. Niestety zmarł, nim dotarł do szpitala. Drugiemu z dzieci nic się nie stało.

Poważne obrażenia odnieśli też jadący fordem. Ich także karetki odwiozły do kliniki.

Policja wciąż ustala, dlaczego doszło do wypadku. Jedną z najbardziej prawdopodobnych przyczyn jest zbyt szybka jazda. Kierowca najprawdopodobniej stracił panowanie nad autem, gdy wjechał na mostek. Widząc pieszych, zaczął gwałtownie hamować, ale nie zdołał się przed nimi zatrzymać.