Przeprowadzony 23 sierpnia tego roku zamach na "Mrówę" wstrząsnął polskim półświatkiem. Oto ktoś podniósł rękę na syna Henryka N., legendarnego "Dziada", czyli domniemanego przywódcy gangu wołomińskiego, w latach 90. dorównującego potęgą gangowi pruszkowskiemu.
Ktoś, kto zlecił to zabójstwo, musiał zdawać sobie sprawę z konsekwencji - "Dziad", chociaż jeszcze przez rok będzie siedzieć w więzieniu, nadal ma dość pieniędzy i wpływów, aby się mścić.
Policjanci od początku rozważali kilka motywów zamachu, ale po miesięcznej pracy za najbardziej prawdopodobny uważają już tylko jeden. "Mrówa" zginął, bo nie chciał poddać się młodym wilkom próbującym podporządkować sobie pozostałości po mocno nadszarpniętych przez policję grupach przestępczych, m.in. mokotowskiej i pruszkowskiej.
"Zastrzelenie <Mrówy> miało być sygnałem dla wszystkich grup, że zleceniodawca nie boi się zabić kogoś takiego jak syna <Dziada>. Że zleceniodawca jest twardy i należy się go bać" - twierdzą informatorzy DZIENNIKA w policji.
Dlaczego jednak młode wilki zdecydowały się na ryzyko zemsty ze strony "Dziada"? Dlaczego zastrzelenie jego niepokornego syna było ważniejsze? "Bo młode wilki natknęły się na potężniejszego przeciwnika, Rosjan. Rosyjscy gangsterzy są w Polsce od lat, ale do tej pory żyli w zgodzie ze starymi polskimi bossami. Starzy dziś siedzą, a młodzi nie chcą z Rosjanami się dogadywać, są gotowi walczyć. I żeby pokazać innym polskim grupom, jak są mocni, zdecydowali się na brawurowe zastrzelenie "Mrówy". W ten sposób chcą przestraszyć innych i zmusić do podporządkowania" - oceniają rozmówcy DZIENNIKA.
Młodzi gangsterzy, rozszerzając swoje wpływy, dotarli do interesów rosyjskich grup i chcą je przejąć. Stawką w tej grze jest wart miliony złotych narkobiznes. Rosjanie zajmują się m.in. dostawą chemikaliów do produkcji syntetycznych narkotyków - amfetaminy - oraz przemytem kokainy i heroiny. Przejęcie takiego interesu oznacza dla każdej grupy przestępczej wielkie zyski, rosyjscy gangsterzy nie oddadzą go więc łatwo - a to oznacza wojnę.
Według informacji DZIENNIKA, wiadomość w postaci zastrzelenia opornego "Mrówy" została właściwie odczytana także po rosyjskiej stronie. Wkrótce po zamachu znany dobrze polskiej policji Siergiej N., szara eminencja rosyjskojęzycznych grup przestępczych, zorganizował spotkanie rosyjskich bossów. "To może oznaczać, że Rosjanie nie zamierzają zachować się jak potulne baranki. Jeśli na nich ktoś podniesie rękę, poleje się krew" - mówią rozmówcy DZIENNIKA.