Matka 5-letniego Bartka wezwała w nocy pogotowie do syna, który zaczął się dusić. Karetka przyjechała dość szybko, ale od lekarza rodzice dziecka wyczuli woń alkoholu i wezwali policję. Ta laryngologa zbadała i okazało się, że miał ponad 1,2 promila alkoholu w organizmie.

Reklama

Do chorego chłopca wezwano więc drugą karetkę. Jednak od kolejnego lekarza, tym razem neurologa, podczas badania matka dziecka też wyczuła alkohol. Nie mogła doczekać się pomocy od kogoś trzeźwego, więc 5-latek w końcu został odwieziony do szpitala policyjnym radiowozem. Tam na szczęście lekarz był trzeźwy. Chłopiec dostał lekarstwa i matka zabrała go do domu.

Kierowcy obu karetek i sanitariusze byli trzeźwi. Teraz dyrekcja pogotowia sprawdza kiedy lekarze rozpoczęli dyżury, ilu pacjentom udzielali pomocy i jakie lekarstwa im przepisali.