Chodzi o kontrakt na zakup 5 tys. nowoczesnych pistoletów dla funkcjonariuszy. Przetarg we wrześniu wygrała firma Cenzin oferująca austriackie glocki. KGP uznała wówczas, że tylko ta oferta z kilku zgłoszonych była ważna i dlatego ją wybrała. "Łucznik" proponujący równie nowoczesne walthery P99 przegrał.
"Podzielam zdanie związkowców "Łucznika", KGP w trakcie przetargu zachowywała się tak, jakby zależało jej na wygranej Cenzinu" - mówi DZIENNIKOWI Tomasz Nita, prezes radomskiej Fabryki Broni.
"Łucznik" odwoływał się do sądu. Na rozprawie 23 października przedstawiciele KGP oświadczyli jednak, że umowa została zrealizowana, więc sąd postępowanie umorzył. Tymczasem według związkowców jest to nieprawda, bo dostarczono tylko kilkadziesiąt sztuk pistoletów z 5 tysięcy zamówionych.
"Nic nic nie wiemy o zawiadomieniu o przestępstwie. Niczego się nie obawiamy, zastrzeżenia <Łucznika> oddalili już arbitrzy oraz sąd" - mówi nam podinsp. Tomasz Kowalczyk, dyrektor Biura Logistyki Policji. "Inna sprawa, że oferta z Radomia była dobra cenowo i pewnie by wygrała, gdyby nie zawierała błędów" - kwituje Kowalczyk.
"Łucznik" zdecydował się złożyć doniesienie, mimo że startuje w nowym, jeszcze większym przetargu na 25 tys. pistoletów, organizowanym przez KGP. "Nie mamy nic do stracenia. Jeśli nie dopniemy swego, to następny przetarg też przegramy" - twierdzi prezes Nita.