Ocena sędziego, opublikowana w poniedziałkowym wydaniu dziennika "Kommiersant", została zawarta w jego stanowisku wobec jednej ze spraw rozpatrywanych przez Sąd Konstytucyjny. Do sądu zwróciły się kobiety, których rodzice w czasie represji politycznych w ZSRR zostali zesłani, a ich mieszkanie w Moskwie skonfiskowano; kobiety walczą teraz o jego odzyskanie.
W opinii, którą nagłośniły w poniedziałek media niezależne, sędzia Aranowski wypowiedział się na temat prawnej odpowiedzialności współczesnego państwa rosyjskiego za zbrodnie dokonane przez władzę radziecką.
Aranowski nazwał ZSRR "państwem utworzonym nielegalnie"; współczesna Rosja pod względem prawnym nie jest jego kontynuatorką, a "zastąpiła na swoim terytorium" poprzednie państwo - argumentuje sędzia. Przy czym, jego zdaniem Rosja jako państwo nie powinna brać na siebie winy za represje dokonane przez państwo radzieckie. Jest to niemożliwe choćby dlatego, że jego wina za represje i inne niewybaczalne zbrodnie (...) jest bezgraniczna i w dosłownym sensie - nie do wytrzymania - pisze Aranowski.
Jego zdaniem władza radziecka nie może być uważana za poprzedniczkę pod względem prawnym państwa o ustroju demokratycznym. Federacja Rosyjska powinna mieć dzisiaj status konstytucyjny państwa "niezwiązanego ze zbrodniami totalitarnymi ani bezpośrednio, ani jako sukcesorka". Dzisiejsze państwo rosyjskie "zostało powołane nie jako kontynuacja władzy komunistycznej, a jako rekonstrukcja suwerennej państwowości przy jej odrodzeniu na podstawach konstytucyjnych; odnowione przeciwko reżimowi totalitarnemu i zamiast niego" - pisze sędzia.
Niemniej, choć współczesna Rosja nie może być uważana za spadkobierczynię państwa totalitarnego, jakim był ZSRR, to może przywracać sprawiedliwość ze względu na "prawo i wiarę w prawdę" - uważa sędzia Aranowski. Jak wskazuje, "nie trzeba być sukcesorem i kontynuatorem piromana, aby gasić pożary i ratować pogorzelców i ich majątek; nie trzeba być spadkobiercą komunizmu, by naprawiać skutki totalitarnego zła".
Wyrażając swoje stanowisko na temat statusu obecnego państwa rosyjskiego, Aranowski odwołał się m.in. do działań innych państw zmagających się ze spuścizną historyczną: Niemiec i Czech. Przypomina, że w Niemczech osądzono prawnie zbrodnie reżimu partii nazistowskiej, a w Czechach przyjęto ustawę o bezprawności reżimu komunistycznego.
Jak powiedział "Kommiersantowi" przedstawiciel rządu Rosji w Sądzie Konstytucyjnym Michaił Barszczewski, obecne prawo rosyjskie nie porusza kwestii legalności bądź nielegalności utworzenia ZSRR. "Federacja Rosyjska stała się uniwersalną sukcesorką ZSRR ze wszystkimi plusami i minusami", uznając poprzednie akty prawne w tej części, o ile nie przeczą one rosyjskim, i respektując umowy międzynarodowe zawarte przez ZSRR - przypomniał Barszczewski.
Natomiast przedstawiciel organizacji Memoriał Oleg Orłow w rozmowie z dziennikiem zgodził się z opinią, że w czasie, gdy powstawała współczesna Rosja należało "jasno i wyraźnie uznać, że Rosja zrywa z ZSRR jako z państwem terrorystycznym, totalitarnym i zbrodniczym". Niemniej, tego nie zrobiono i "stąd liczne problemy, które dziś się w Rosji bardzo zaostrzyły" - powiedział Orłow. Zastrzegł, że wszystkie inne państwa powstałe na terytorium dawnego ZSRR powinny uznać odpowiedzialność - choć nie winę - za polityczne zbrodnie tamtego reżimu.
Jest to opinia sędziego Sądu Konstytucyjnego. Istnieje praktyka publikowania tego rodzaju opinii. W tym wypadku zostawiamy to bez komentarza; stoimy na stanowisku, że Rosja zarówno de iure, jak i de facto (w świetle prawa, jak i faktycznie - PAP) jest sukcesorką Związku Radzieckiego - powiedział Dmitrij Pieskow, rosyjski dyplomata.
W opinii, opublikowanej w poniedziałek przez jeden z głównych dzienników moskiewskich - "Kommiersant", Aranowski ocenił, że Rosja nie powinna uważać się za sukcesorkę działań władz radzieckich. Jego zdaniem współczesna Federacja Rosyjska powinna mieć status konstytucyjny państwa "niezwiązanego ze zbrodniami totalitarnymi ani bezpośrednio, ani jako sukcesorka". Niemniej - jak dodał - powinna ona "przywracać sprawiedliwość".
Sędzia wypowiedział się w ten sposób popierając w jednej ze spraw rozpatrywanych przez Sąd Konstytucyjny roszczenia kobiet, których rodzice byli represjonowani w czasach ZSRR