"Zapukali do sąsiada i rzucili go na podłogę, a ten zaczął mówić cicho, że Szmajdziński to jednak nie on" - opowiadał poseł w radiowej Trójce. "Przepraszamy, to w sprawie faceta z góry" - naśladował polityk słowa funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Faceta z góry, czyli Jerzego Szmajdzińskiego.

Reklama

"Chciałbym o tym porozmawiać z szefem ABW" - zapowiada poseł LiD i dodaje, że potem opowie o wszystkim opinii publicznej. Jakie jeszcze w tej sprawie są niejasności? Tego Szmajdziński nie chce zdradzić. Przyznał tylko, że sporo dowiedział się z ostatnich rozmów z mieszkańcami swojego osiedla. "Coś się działo i zdarzyło" - dodał tajemniczo.

Radio Zet ujawniło, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego w 2006 roku podsłuchiwała Jerzego Szmajdzińskiego. Funkcjonariusze przeszukali też jego mieszkanie pod nieobecność domowników. ABW prowadziła w tym czasie śledztwo w sprawie doniesień prasowych, jakoby Szmajdziński miał za grosze wykupić mieszkanie na warszawskim Wilanowie.