Dzisiejsze problemy to pestka w porównaniu z tym, co działo się w czasie protestu celników, gdy na przejściach ustawiały się wielokilometrowe kolejki ciężarówek. Ale i tak tysiące podróżnych miało problem z przekroczeniem granicy. Kilkudziesięciu demonstrantów zablokowało przejście w Krościenku i uniemożliwiło przejazd pociągu z ukraińskiego Chyrowa do Sanoka. Zablokowano też przejście w Hrebennem.
Skończyło się na kilkugodzinnym zatorze, ale ukraińscy handlarze grożą paraliżem naszej wschodniej granicy, jeśli Polska nie wprowadzi tzw. małego ruchu granicznego. Wtedy mieszkańcy 50-kilometrowego przygranicznego pasa nie będą płacić za wjazd do Polski.
Kłopot w tym, że umowa jest dopiero opracowywana. Ma być gotowa pod koniec miesiąca, gdy Donald Tusk przyjedzie do Kijowa.