Decyzją sądu Dochnal nie może opuszczać kraju i musi meldować się na policji. Ale za kraty na razie nie wróci. Zdaniem sądu areszt - który w sumie trwał 3,5 roku - powinien wystarczyć prokuraturze, by ta zebrała w końcu dowody przeciwko lobbyście.
Prokuratura jest innego zdania. Wciąż bada wątki w sprawach dotyczących prania brudnych pieniędzy i korumpowania polityków.
Pod koniec września Dochnal stanął przed warszawskim sądem w związku z aferą korupcyjną, w której oskarżonym jest także były baron SLD Andrzej Pęczak. Polityk lewicy miał sprzedawać lobbyście cenne informacje.
Marek Dochnal w niczym nie przypomina dziś milionera, który woził się najdroższymi samochodami, nosił luksusowe stroje i zegarki, a wakacje spędzał w najlepszych hotelach na świecie. Dziś to człowiek o wychudłej i zmęczonej twarzy, wyglądający na dużo starszego niż jego 43 lata.
Dochnal siedzi w areszcie od 2004 roku. Na przeciągające się śledztwo poskarżył się już do Trybunału w Strasburgu. Europejscy sędziowie już zgodzili się zająć jego wnioskiem.
Mimo obaw prokuratorów, że Marek Dochnal może mataczyć w śledztwie w sprawie przekrętów prywatyzacyjnych, sąd uznał, że lobbyście lepiej będzie na wolności. Warszawski Sąd Apelacyjny odrzucił zażalenie prokuratury, która nie zgadzała się z decyzją o wypuszczeniu go na wolność pod koniec stycznia.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama