Na wniosek obrońcy Andrzeja K. sąd zdecydował, że poprosi CBA o odtajnienie akt tej sprawy. Co prawda Andrzej K. chce dobrowolnie poddać się karze, ale z jego propozycją nie chce się zgodzić prokurator.
Obrońca K. sprecyzował, że chce on dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz grzywnę 72 tysięcy złotych. Tymczasem prokurator chciałby, aby K. usłyszał wyrok trzech lat więzienia w zawieszeniu na cztery lata.
Piotr Ryba, drugi z oskarżonych w "aferze gruntowej", broni tymczasem byłego wicepremiera Andrzeja Leppera i twierdzi, że ten nic nie wiedział o działce na Mazurach. Ujawnił, że podczas przesłuchania w CBA po zatrzymaniu w lipcu 2007 roku mówiono mu, że "będzie bezpieczny i czysty, jeśli obciąży Leppera". Dodał, że przesłuchania te były "brutalne".
>>>Zobacz, jak CBA osaczało Andrzeja Leppera
Ryba przyznawał w tych wyjaśnieniach, że na prośbę współoskarżonego Andrzeja K. podjął się "pilotowania" sprawy odrolnienia ziemi na Mazurach. Wszystko miało być zgodne z prawem. "Moja pomoc dla K. miała się sprowadzać do sprawdzania w ministerstwie rolnictwa, czy wniosek ma konieczne elementy do odrolnienia" - wyjaśniał Ryba.
Według Ryby, K. proponował mu pieniądze i "padały kosmiczne sumy", ale on "nie traktował tego poważnie". Ryba przyznał, że znał Leppera od 2001 roku. Przedstawiał on szefowi Samoobrony " życiorysy różnych osób pod kątem ich zatrudnienia". On sam był wtedy kandydatem do rady nadzorczej TVP.