Warunki, w jakich rodzą Polki, nie spełniają standardów europejskich. Do zmiany praktyk rodem z PRL nawoływali lekarze położnicy zebrani na międzynarodowej konferencji we Wrocławiu.

Reklama

Jednak poprawienie standardów w polskich szpitalach i zmiana mentalności lekarzy i położnych zdaniem lekarzy zgromadzonych na konferencji to za mało. Apelują o więcej: kobieta powinna mieć prawo do tego, by w ogóle nie rodzić w szpitalu. System opieki zdrowotnej powinien umożliwiać porody w domu. "Nie namawiamy kobiet do tego, żeby to robiły, uważamy jedynie, że powinny mieć wybór" - mówi położnik Preeti Agrawal, organizatorka konferencji.

Tymczasem, choć formalnie nikt tego nie zabrania, wyboru nie ma. Położne, które przyjmują porody w domu, opowiadają: kiedy kobiety mówią lekarzom, że zdecydowały się na takie rozwiązanie, ci pukają się w czoło.

NFZ takich rozwiązań nie refunduje, mimo że domowe porody są tańsze niż w szpitalu. Położnej trzeba więc zapłacić z własnej kieszeni. "Nie mamy też odpowiednio wyszkolonej kadry" - zauważa ginekolog Krzysztof Niemiec, wiceprzewodniczący Towarzystwa Ginekologicznego.

Dla wielu kobiet rodzenie w domu jest idealne. Czują się swobodnie, mają komfort przebywania w dobrze znanym miejscu. Dodatkowy argument, to zdrowie - w domu nie ma ryzyka zakażeń szpitalnych. Według lekarzy na bakterie domowe matka i dziecko są uodpornieni.

Jednak lekarze zastrzegają: to nie jest rozwiązanie dobre dla każdej ciąży. - W domu mogą rodzić tylko kobiety zdrowe, których ciąża przebiega prawidłowo - mówi angielska położna Michelle Maria Fynes. Dodaje jeszcze jeden ważny warunek: kobieta też musi być pewna, że naprawdę tego chce. "Za taką decyzją nie może stać moda. Wiele razy odmawiałam kobietom, bo widziałam, że nie są emocjonalnie gotowe. Kobieta musi czuć się pewna i dojrzała" - mówi Ewa Janiuk, położna, która odebrała już kilkadziesiąt porodów w domu.

p

Reklama

KLARA KLINGER: Poród w domu nie jest ryzykowny?
EWA JANIUK*: Przez 8 lat przyjęłam ponad 30 porodów w domu i zakończyły się w dobrze. Ale jeżeli mam jakiekolwiek podejrzenie, że może wystąpić nieprawidłowość, natychmiast reaguję. Dlatego przy kolejnych 20, które zaczęły się w domu, przewieźliśmy rodzące do szpitali.

W szpitalu można natychmiast wykryć, jeżeli na przykład zanika tętno czy zaciska się pępowina, w domu - nie. To główny zarzut przeciw porodom domowym.
Jeżeli poród przebiega w sposób naturalny, prawidłowo, bez przyspieszania, to nie ma szansy, żeby pępowina mogła poddusić. A inne zagrożenia paradoksalnie wynikają często z tego, że kobiety są nadmiernie monitorowane. Jeżeli kobieta jest cały czas układana w pozycji leżącej, ma ucisk na część dolną ciała, to jest niedotleniona, co pogarsza stan noworodka.

Na czym polega największy plus rodzenia w domu?
Dzięki temu kobieta może sama o wszystkim decydować. Ma pełen komfort, który jest bardzo istotny przy porodzie. Jednak musi być dojrzała emocjonalnie i świadoma, że przyjmuje odpowiedzialność za siebie i za mające się narodzić dziecko. Ważne, żeby obecny i gotowy był także mąż. Przyznam, że najbardziej doceniają możliwość rodzenia w domu kobiety, które mają za sobą doświadczenie porodu w szpitalu.

Kobiety rodzą w domu na łóżku?
Wszędzie tam, gdzie jest im wygodnie. W łazience, w pokoiku dziecięcym, salonie. Rodzą także w przeróżnych pozycjach - jedna jedyna dziewczyna, i to położna, rodziła w pozycji leżącej, bo miała zakodowany obraz, że tak trzeba. Ale już drugie dziecko rodziła inaczej.

W Holandii prawie co trzecia kobieta rodzi w domu, dlaczego w Polsce to sporadyczna sprawa?
Dla mnie jest to kwestia mentalności, bo wcale nie prawna czy systemowa. Kiedy rozmawiałam z holenderskimi położnymi, to mówiły, że owszem, sprawują opiekę w czasie porodu - przychodzą, badają i wychodzą, nie siedzą z rodzącą przez cały czas. Jednak dla polskich położnych jest to duże obciążenie - zarówno jeżeli chodzi o czas, jak i odpowiedzialność. W dzisiejszym świecie medycyny odeszło się od odpowiedzialności jednoosobowej. Przejęły ją zespoły ludzi. Dlatego jednej położnej trudno podjąć odpowiedzialność za poród w domu.

*Ewa Janiuk, położna z Opola