"Rozgwiazda" poszła na dno, zginęli ludzie. Wyłowiono już dwa ciała, a trzy osoby wciąż są zaginione. RMF sugeruje, że gdyby kilka godzin przed katastrofą wpuszczono statek do portu w Ustce, można było uniknąć tragedii.
Stacja twierdzi, że kapitan pogłębiarki - która była holowana z Gdańska do Świnoujścia - wiedział, że igra ze śmiercią. Dlatego miał prosić kapitana usteckiego portu, oficera portu oraz bosmana o zgodę na cumowanie. Dostał odmowę.
>>>Przerwano poszukiwania ofiar tragedii
Kapitan miał usłyszeć, że pogłębiarka jest zbyt duża. Do tego miałaby zawinąć do portu w Ustce po godzinie 21, a przepisy tego zabraniają. Urząd Morski w Słupsku wyjaśnia sprawę.
Jest też druga hipoteza. Według Piotra Hinca, pełnomocnika zarządu Przedsiębiorstwa Robót Czerpalnych i Podwodnych z Gdańska, rzucana kotwica mogła przebić burtę pontonu. "Tam się mogła wedrzeć woda" - twierdzi Hinc.