62-letni Waldemar Bonkowski (zgodził się na podanie danych osobowych) nie przyznał się do winy. Złożył wyjaśnienia, zgodził się odpowiadać na pytania sądu i prokuratury. Nie chciał natomiast odpowiadać na pytania oskarżycieli posiłkowych reprezentujących przed sądem cztery organizacje zajmujące się ochroną zwierząt.

Reklama

- Nigdy nie znęcałem się nad zwierzętami. Ludzie, którzy do mnie przyjeżdżają, to każdy mówi, że psy u mnie mają lepiej, jak niektórzy ludzie mają, bo tak o nie dbam. Media zrobiły ze mnie zwyrodnialca i mordercę, a było zupełnie inaczej - wyjaśnił Bonkowski.

Oskarżony opowiedział, że kilka dni przed zdarzeniem złapał wysoką gorączkę związaną z koronawirusem. Kiedy był w aptece po leki zadzwoniła do niego bratowa z informacją, że jego dwa psy opuściły posesję i biegają po okolicy.

Były senator mówił, że odnalazł psy ok. 2,5 km od domu. Zdecydował przywiązać sukę Zoję, owczarka kaukaskiego, za pomocą smyczy do haka holowniczego auta, a drugi pies Hazar biegł w pewnej odległości za samochodem.

"Że psa chciałem do domu doprowadzić?"

Oskarżony tłumaczył, że jechał bardzo wolno ok. 5 km na godzinę ok. 3,5-4 km drogami polnymi i przez las, co jakiś czas zatrzymując auto. Przez cały czas miał też otwarte szyby w samochodzie, aby nawoływać drugiego psa. Jak wyjaśnił, na szosę wjechał mając ok. 700 metrów do bramy wjazdowej swojego domu. Z uwagi na to, że jechał bardzo wolno jadące za nim auta zaczęły na niego trąbić. - Jeden z kierowców, który mnie wyprzedził krzyknął: "pan psa ciągnie", ja mu odpowiedziałem, że "nie ciągnę, a prowadzę". W pewnym momencie, kiedy byłem już kilkadziesiąt metrów od bramy zauważyłem, że Zoja się przewróciła. Zacząłem psa reanimować, masować – mówił w sądzie b. senator.

Ratowanie psa nic jednak nie dało i razem z sąsiadem włożyli zwłoki psa na taczkę i przewieźli na podwórko posesji oskarżonego. Potem, z uwagi na zły stan zdrowia właściciel zwierzęcia położył się do łóżka. Następnego dnia b. senator został zatrzymany przez policję.

Reklama

- Na jakiej podstawie oskarża się mnie o szczególne znęcanie się nad psem? Że psa chciałem do domu doprowadzić? Tu nie chodzi o psa. To jest sprawa polityczna, to jest zemsta. Każdy wie, jakie mam tradycyjne poglądy. Naraziłem się pewnym środowiskom, ze Strajku Kobiet podjeżdżali pod mój dom, grozili mi, że mnie zabiją. Jak jadę po Kościerzynie, to samochody mi drogę zajeżdżają i mnie atakują. Jestem ofiarą masowego hejtu przez fałszywą narrację nakręcaną przez media - mówił Bonkowski.

Wyjaśnił, że nie mógł psów włożyć do bagażnika lub na tylne siedzenie, bo każde z nich waży ok. 80 kilogramów, a on tego dnia - jak stwierdził - "słaniał się na nogach" - z powodu choroby.

"Miejsce psycholi jest za kratami"

W trakcie rozprawy przed budynkiem kościerskiego sądu zgromadziła się grupka manifestujących z transparentami: "Miejsce psycholi jest za kratami!", "Pies już zginął. Kto następny?".

Następną rozprawę sąd wyznaczył na 31 stycznia. Podczas procesu ma być przesłuchanych ok. 10 świadków.

Bonkowskiemu postawiono zarzut "znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem w ten sposób, że przywiązał zwierzę do haka holowniczego samochodu, ruszył i zwiększając prędkość, tak że pies nie nadążył, przewrócił się i był ciągnięty".

Jak ustaliła sekcja zwłok, zwierzę doznało "obrażeń narządów wewnętrznych skutkujących niewydolnością krążeniowo-oddechową", w następstwie których straciło życie.

Całe zdarzenie zarejestrowała kamera auta jadącego za samochodem Bonkowskiego. Na filmie widać, jak mężczyzna przywiązuje sznurkiem psa do samochodu i rusza autem. Zwierzę początkowo biegnie, ale później nie nadąża za jadącym samochodem. Przewraca się i jest wleczone za pojazdem. Nagranie wideo zostało przekazane policji.

Za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem grozi do pięciu lat więzienia.

Zawieszony w PiS

Waldemar Bonkowski to znany na Kaszubach lokalny polityk. W wyborach parlamentarnych w 2015 uzyskał mandat senatora z ramienia Prawa i Sprawiedliwości.

W lutym 2018 r., po serii antysemickich wpisów w mediach społecznościowych, został zawieszony przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w prawach członka partii i został senatorem niezrzeszonym. W wyborach 2019 r. starał się o reelekcję z własnego komitetu wyborczego, ale nie dostał się do parlamentu.