W piątek odbył się w Gdańsku briefing wdowy po prezydencie Gdańska, europosłanki Magdaleny Adamowicz, brata prezydenta i posła na Sejm Piotra Adamowicza, prezydent miasta Aleksandry Dulkiewicz i mecenasa Jerzego Glanca po skierowaniu do sądu aktu oskarżenia dotyczącego zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.

Reklama

W piątek śledczy z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku powiadomili, że prokuratura skierowała po prawie trzech latach do Sądu Okręgowego w Gdańsku akt oskarżenia przeciwko Stefanowi W., oskarżonemu o zabójstwo prezydenta Adamowicza. Stefanowi W. zarzucono dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie oraz również popełnienie przestępstwa zmuszania innej osoby do określonego zachowania.

Obecny na konferencji brat zamordowanego prezydenta i poseł KO Piotr Adamowicz powiedział, że zbrodnia, która dokonała się niemal trzy lata temu miała charakter publiczny, dlatego, że świadkami zabójstwa było wiele tysięcy osób, a setki tysięcy widziały tę tragedię za pośrednictwem telewizji.

Proces bez wyłączenia jawności

Powinniśmy poznać prawdę, powinniśmy poznać poglądy, idee, autorytety, idoli mordercy, bo nic nie jest bez przyczyny. Z tych też powodów (...), ponieważ zbrodnia miała charakter publiczny, także sam proces powinien mieć charakter publiczny. Używając języka procesowego bez wyłączenia jawności - mówił Piotr Adamowicz.

Dodał też, że w domu przy Mniszki 5/6, gdzie odbywał się briefing, mieszkali rodzice Pawła i Piotra Adamowiczów i podkreślił, że ojciec - Ryszard nie dożył skierowania aktu oskarżenia do sądu.

Jednocześnie chciałem podziękować wszystkim ludziom dobrej woli, którzy przez te niespełna trzy lata spieszyli z wyrazami solidarności duchowej - mówił Piotr Adamowicz i podziękował senatorowi Krzysztofowi Brejzie, który w pomagał i spieszył interwencjami oraz swoim adwokatom.

Reklama

Przy wigilii nie będzie Pawła z nami

Wdowa po prezydencie Gdańska europosłanka Magdalena Adamowicz powiedziała w Gdańsku, że dla niej sytuacja jest zero-jedynkowa. - Miałam wspaniałego męża, moje dzieci miały kochającego ojca. Dzisiaj jestem wdową, moje dzieci są sierotami, przy wigilii nie będzie Pawła z nami. Paweł też nie zaprowadzi naszych córek do ołtarza. To się już nigdy nie zmieni - mówiła Adamowicz.

Dodała, że "z ulgą przyjęła informację, że po trzech latach pracy prokuratury w końcu sprawa trafiła sądu". - Wierzę, że rzetelne rozpatrzenie tej sprawy nie tylko wyjaśni nam prawdę i przyczyny zabójstwa mojego męża, ale także obnaży pewne mechanizmy, które pozwolą w przyszłości unikać takich sytuacji, jaka się stała i zatrzymają spiralę mowy nienawiści i wierzę, że tego typu sytuacje, tego typu morderstwa już więcej się nie pojawią - mówiła w Gdańsku wdowa po prezydencie Gdańska.