"Lekarze sprawdzali, co jest, ciśnienie, krew - wszystko dobrze. A ja tracę świadomość. Stąd nie miałem ochoty kandydować na drugą kadencję" - zwierza się Piotrowi Najsztubowi Lech Wałęsa. "Potem zorientowałem się, o cholera, oskarżą mnie, że ja się poddałem losowi - muszę kandydować!" - ciągnie były prezydent.

Reklama

Premier Tusk - "mniejsze zło"

Chętnie też zabiera głos w sprawach politycznych. Szczególnie, gdy chodzi o ocenę innych polityków - swoich przyjaciół i wrogów.

"Tusk to wielka zagadka" - zauważa Lech Wałęsa. "Spotkałem się z nim kiedy wygrał i powiedziałem: Ja na pana też głosowałem, ale jako na mniejsze zło" - wspomina. "Ta walka z Kaczyńskimi, z Kwaśniewskim, pan jest inteligentny, naprawdę dobry. Pan ma parę rzeczy, których ja nie mam. Lepszych ode mnie i od innych" - wylicza.

Reklama

Jednak zdaniem Wałęsy, dopiero teraz - w czasie decyzji - przekonamy się, czy Tusk jest tylko fenomenalny w teorii, czy również "wykonawczo". "Jak mu to zadziała, no to mamy dobrego premiera" - dodaje były prezydent.

Życie jest jak... rosół

"Widział pan kiedyś, jak gotują rosół? Jak pan wrzuci do wrzątku mięso, to się zbiera na wierzchu taka szumowina. Trzeba to zebrać łyżką" - tłumaczy tajemnice kuchni Lech Wałęsa. Ale zaraz wraca do polityki tłumacząc, że teraz mamy czasy szumowiny. "My jesteśmy to mięso, ale obok widzimy Kaczyńskich i innych, a przecież co to jest?" - pyta w "Przekroju" prezydent.

"Nie wolno dopuścić z powrotem Kaczyńskich, dlatego że oni są skrzywieni. Po przegranej strasznie sfrustrowani i oni by teraz narobili dużo więcej błędów" - kończy Wałęsa.