"W obronie życia występuje się niekoniecznie po to, by odnieść zwycięstwo. Święty Maksymilian Kolbe też przegrał. Tu chodzi o znak sprzeciwu, o wskazanie na to, co jest wartością, a nie o zwycięstwo jako takie" - powiedział Cejrowski "Rzeczpospolitej".
Zapytany przez tę gazetę, czy warto było ryzykować utratą programu przez występ w spocie wyborczym Prawicy Rzeczypospolitej, podróżnik odpowiedział: "W obronie życia warto stracić własne. Cóż więc znaczy program telewizyjny, jeśli zabijane są tysiące dzieci nienarodzonych".
>>>Cejrowski znika z TVP, bo poparł Marka Jurka
Cejrowski nie wygląda na przejętego utratą programu w TVP. Podróżnik liczy się z tym, że Marek Jurek nie zdobędzie mandatu. "Nie zdobędzie i co z tego? Tu chodzi o znak sprzeciwu, o wskazanie na to, co jest wartością, a nie o zwycięstwo jako takie" - mówi Cejrowski.
"Pomagam panu Markowi Jurkowi ratować życie nienarodzone. Ja bym to robił inaczej, ale skoro zdecydował, że warto spróbować w Parlamencie Europejskim, to pomagam i w tym" - powiedział Wojciech Cejrowski w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej". Podróżnik twierdzi, że pomaga Markowi Jurkowi jak bratu, bo kościół to rodzina, a oni obaj należą do tej wspólnoty.