Wiemy o tym, że w rejonie Pomorza Zachodniego i południowego Bałtyku Rosjanie prowadzą operację zakłócającą wszystkie możliwe sygnały - mówił na antenie RMF FM generał Waldemar Skrzypczak, komentując awaryjne lądowanie amerykańskiego drona bojowego MQ-9 Reaper w bazie w Mirosławcu. Ten dron ma alternatywne systemy. Kiedy ma utracony sygnał, może przejść na autonomiczne kierowanie i wylądować we wskazanym wcześniej przez pilotów miejscu - wyjaśniał.
Co by było, gdyby dron się rozbił?
Emerytowany dowódca wojsk lądowych tłumaczył, że gdyby dron się rozbił, mogłaby wydarzyć się tragedia. Nie miał uzbrojenia, więc nie było zagrożenia bezpośredniego wybuchami. Jeżeli upadłby w miejscu, gdzie są ludzie, na pewno poczyniłby szkody. Samą swoją wielkością i paliwem, które przenosił w zbiornikach - zauważył.
Problem dotyczy też cywilnych samolotów
Jego zdaniem, rosyjskie zakłócacze uderzają także w loty cywilne. Trzeba to zidentyfikować i temu przeciwdziałać. To nie dotyczy jednego drona amerykańskiego, ale również komunikacji komercyjnej - powiedział.