"Zapowiadamy wspólny wyjazd na godz. 9, jednak bazę opuszczamy dwie godziny później. Podajemy plan patrolu, a w nim, jako punkty docelowe, wioski a, b, i c, jedziemy jednak do innych miejscowości inną trasą" - powiedział RMF FM jeden z oficerów związanych z afgańską misją.

Reklama

Współpraca z policją dla wojsk NATO jest obowiązkowa. Musimy uprzedzać ją o swoich akcjach. Często też mundurowi muszą iść w patrolu. Jak przypomina "Gazeta Wyborcza", tylko policjantom wolno wchodzić do afgańskich domów.

Ale teraz nasze dowództwo zaleciło szczególne środki ostrożności we współpracy z afgańską policją. To wynik zasadzki na polskich żołnierzy, w której zginął kpt Ambroziński. Afgańskie służby ustaliły, że informacje o patrolu przekazał talibom komendant policji.

Jak napisała "Gazeta Wyborcza", tajny raport polskiego wojska dowodzi, że z talibami współpracuje co drugi afgański policjant. To dlatego, że policjanci rekrutują się wśród miejscowej ludności. Talibowie mogą ich zmusić do współpracy przez zastraszanie, grożenie rodzinie. Poza tym więcej płacą niż rząd.

Stąd afgańscy policjanci dostaną od nas jak najmniej informacji. Będą również powiadamiani o akcjach w ostatniej chwili, tak by talibowie nie zdążyli się przygotować do zasadzki. Ostatecznym rozwiązaniem jest też dezinformacja.