"Na rekonstrukcję wydarzeń tak zwanego <złotego września> 1939 roku przyszli mieszkańcy Lwowa, którzy są przekonani, że 70 lat temu wojska sowieckie wtargnęły do Lwowa jako okupanci, a nie wyzwoliciele" - relacjonuje inscenizację ataku na miasto lwowski portal informacyjny zaxid.net.
Obchody miały charakter happeningu. Czerwonoarmiści dziarsko ruszyli przez miasto. Niektórzy poza karabinami trzymali w dłoniach także flaszki wódki. To nie przeszkodziło im w szturmie na Radę Miejską. Z czerwonymi sztandarami w rękach, próbowali zająć budynek głośno wykrzykując "hurra" i domagając się przekazania "całej władzy sowietom".
>>>Zobacz galerię zdjęć z inscenizacji na portalu zaxid.net
Ale tu na drodze stanął im bohaterski mieszkaniec miasta, którym okazał się przypadkowy przechodzień. Wobec tego czerwonoarmiści uformowali kolumnę i ruszyli na lwowską operę. Przy okazji na towarzyszącą im ciężarówkę brali łupy - głównie dziewczęta w nocnych koszulach, gdyż miasto wpadło w ręce sowietów w nocy.
Opery nie szturmowano. Żołnierze za to wzięli się do śpiewów. Rozdawano też ulotki, w których ostrzegano przed powtórzeniem się scenariusza z 1939 roku. Tak odpowiedziano między innymiWiktorowi Janukowyczowi, jednemu z faworytów na stanowisko kolejnego ukraińskiego prezydenta.
"17 września 1939 r., równo 70 lat temu, zachodnie ziemie Ukrainy zjednoczyły się ze wschodnimi. Spełniły się wówczas odwieczne marzenia wielu Ukraińców" - oznajmił wczoraj Janukowycz. Jego słowa spotkały się z ciepłym przyjęciem na wschodzie Ukrainy. Oburzyły jednak ukraińskich nacjonalistów.