"To jest zemsta moja na was, za to że w sprawie Klewek zrobiliście ze mnie durnia, wariata" - mówił Bogdan G. tuż po zatrzymaniu na początku lipca. Dawny informator Andrzeja Leppera, zanim wpadł, urządził sobie prawdziwe złodziejskie tournee po kraju. Jeżdził po hotelach podając się za dziennikarza TVN Jacka Gasińskiego. Potem znikał, nie płacąc za nocleg i posiłki. Zabierał też ze sobą "pamiątki" - radia, telewizory.
Przed sądem usłyszał tylko jeden zarzut - niezapłacony z premedytacją rachunek w jednym z olsztyńskich hoteli na 300 złotych. Winy nie kwestionował. Twierdzi, że zatrzymał się w olsztyńskim hotelu, ponieważ jechał do sądu w Mrągowie i chciał po drodze odpocząć. "A nie miałem pieniędzy, bo dopiero co wyszedłem z więzienia. Podałem się za dziennikarza, bo byłem wkurzony na telewizję, która co rusz robi ze mnie wariata" - powiedział w sądzie G.
Sąd takiej argumentacji nie potraktował łagodnie. Skazał Bogdana G. na osiem miesięcy więzienia. To dlatego, że, jak argumentował sędzia Wojciech Krawczyk, wyłudzenie było celowe. A poza tym, Bogdan G. ma bogatą kartotekę.
Mężczyzna się nie zgodził z wyrokiem. Podkreślał, że robi się z niego większego przestępcę niż jest w rzeczywistości. Od wyroku zapowiedział apelację.