Emaile, które dostaje Antoni Styrczula, wyglądają tak (przekleństwa wykropkowaliśmy, pisownia jest oryginalna):

"To ci ku... je...na!!! rasa byc pie....ny syfilis i malaryja na kazdym ku... kroku i rozkroku!!! Od tysjency ku... lat!! Tylko granat i e...ac!!!!!Heil Hitler!!!ps ty antos sterczales, szwendales siem tam z tym ch... oollem zydem..." I tak dalej i dalej. Bez końca. Z odniesieniami do komuny i Żydów, wyzwiskami i wulgaryzmami, zawsze podpisane "Heil Hitler".

Reklama

"To są niezwykle wulgarne listy. Czuję obrzydzenie, gdy je dostaję. Jest w nich tyle jadu i agresji, że nie sposób tego oddać. Wszystko zaczęło się jakieś dwa tygodnie temu, a do jednego z ostatnich listów dołączony był odnośnik do tekstu w DZIENNIKU o inwigilowaniu Aleksandra Kwaśniewskiego przez SB. Nie łączę jednak tych listów z jakimś konkretnym wydarzeniem czy osobą, którą znam. Podejrzewam, że to listy pisane przez chorą osobę, która wybrała mnie na cel ataku" - mówi Antoni Styrczula, były rzecznik prasowy Aleksandra Kwaśniewskiego, dziś nie związany z polityką.

Stryczula interweniował u swojego operatora poczty internetowej. "Zgłosiłem się do firmy, obsługującej mój serwis pocztowy. Odpowiedzieli mi, żebym szukał tego człowieka na własną rękę. Ale ja nie mam takich możliwości. Tak więc, chyba oddam sprawę na policję" - mówi były rzecznik prezydenta.

Reklama

>>>"Świeniewicz spotkało wielkie skur..."

"Żeby stwerdzić, czy złamano prawo, musimy najpierw poznać zawartości tych emaili" - mówi podinspektor Krzysztof Hajdas z zespołu prasowego Komendy Głównej Policji. "Jeśli ktoś uważa, że padł ofiarą przestępstwa w sieci, to w miarę możliwości powinien zabezpieczyć jego dowody. Jeśli są to emaile, może je wydrukować. Jeśli są to wpisy na forum, zrobić zrzuty ekranu, a później zgołosić się do najbliższej jednostki policji."

Podobne ataki stały się codziennością polskiego internetu. Znana siatkarka Dorota Świeniewicz zrezygnowała nawet z gry w kadrze po wyjątkowo wulgarnych atakach na jej osobę w internecie? "Primadonna się obraziła. A to dobre... Nie wytrzymuje presji, znaczy się, że się nie nadaje. Jej czas najwyraźniej minął i nikt po niej płakał nie będzie... chyba że jacyś idioci" - pisali internauci już po ogłoszeniu jej decyzji.