Kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na premiera ma być ponownie profesor Piotr Gliński. Partia chce, by miał on możliwość wystąpienia w Sejmie.

Reklama


Marszałek Sejmu tłumaczyła, że nie ma takiej możliwości prawnej i dodała, że nie mogła podjąć innej decyzji. Przypomniała, że ponad rok temu, gdy rozpatrywano wniosek o konstruktywne wotum nieufności, prezentowała podobne stanowisko. - Przedstawiciele PiS-u w Prezydium i Konwencie doskonale o tym wiedzieli i nie mogli spodziewać się innego rozstrzygnięcia - podkreślała.

Marszałek powołała się na zawarty w regulaminie Sejmu, katalog osób, mogących wziąć udział w debacie w przypadku takiego wniosku. Argumentem marszałek było też to, że profesor nie jest posłem i że procedura nie przewiduje wystąpienia w takiej debacie kandydata na premiera.

CZYTAJ WIĘCEJ: Gliński znów na tablecie? Kłótnia o wystąpienie w Sejmie >>>

Reklama

Kopacz zaznaczała, że decyzję podjęła w oparciu o prawo i jest ona niezmienna, o czym PiS zostało poinformowane.

- Mam wrażenie, że Prawo i Sprawiedliwość postawiło na konfrontację. Ale nie konfrontację z Ewą Kopacz, a z obowiązującym prawem - mówiła. Wystawiła też posłom PiS ironiczną laurkę. - Mają zdolność bycia prawdziwymi patriotami, co pozwala im na dzielnie nas (parlamentarzystów - red.) na prawdziwych i obcych Polaków. Brakuje im tylko tego, by te praktyki przenieść na obywateli - dodała.

PiS argumentował, że w 1989 roku w Sejmie wystąpił kandydat na premiera Tadeusz Mazowiecki. Według polityków partii, na tej samej zasadzie głos mógłby zabrać Piotr Gliński.

Reklama

Ewa Kopacz przyznała, że dziwi ją, iż ci, którzy tak źle wspominają tamte czasu, w argumentacji powołują się na konstytucję PRL. Przypomniała przy tym, że obecnie obowiązująca Konstytucja weszła w życie dopiero w październiku 1997 roku. Nowa ustawa zasadnicza zastąpiła uchwaloną w sierpniu 1992 roku tak zwaną Małą Konstytucję.

Podczas rozpatrywania wniosku o konstruktywne wotum nieufności kluby będą miały po 15 minut na wygłoszenie oświadczeń. Marszałek Kopacz przypomniała, że takie same reguły obowiązywały w poprzednich kadencjach Sejmu.