Projekt parytetów w organizacjach przy ministerstwie kontrolujących uczelnie znalazł się już w założeniach reformy szkolnictwa wyższego.

Parytet oznacza, że w różnych organizacjach, które kontrolują m.in. przyznanie tytułów naukowych, zagwarantowane by były stanowiska dla kobiet. ”Jeszcze nie wiem, czy byłoby to 10, 20 czy 30 proc. Będziemy nad tym jeszcze debatować. Być może parytet należałoby wprowadzać stopniowo” - mówi DZIENNIKOWI Barbara Kudrycka i przyznaje, że pomysł wzbudza kontrowersje. Chce ponadto wprowadzić rekomendacje, by także uczelnie we swoich władzach wprowadziły parytety.

Reklama

Same kobiety podkreślają, że często ich sukces naukowy przyjmowany jest ze zdziwieniem, jako ewenement. ”Kiedy zostałam dziekanem, odziedziczyłam togę po wysokim, postawnym mężczyźnie. Była o wiele za duża na mnie. Poprosiłam o jej przerobienie. Zwrócono mi togę z podwiniętymi rękawami, żeby można je było natychmiast przedłużyć. Usłyszałam, że przecież najprawdopodobniej po mnie i tak przyjdzie mężczyzna, więc nie ma co jej zmniejszać” - opowiada prof. Halina Rusek z Uniwersytetu Śląskiego.

Z takim pobłażliwym traktowaniem albo wręcz utrudnianiem kariery naukowej wiele kobiet spotyka się na co dzień. Pokazują to choćby statystyki. Owszem, jeżeli chodzi o liczbę kobiet, które studiują i robią doktoraty, jesteśmy w czołówce unijnej: w 2008/2009 roku panie stanowiły 68 proc. studentów. Dane także wskazują, że ponad połowa doktorantów to kobiety. Jednak przy osiąganiu wyższych stanowisk zaczynają się schody. Polska zajmuje przedostatnie miejsce w Europie pod względem liczby kobiet w radach naukowych: jest ich zaledwie kilka procent, za nami jest tylko Luksemburg. We władzach polskich uczelni znajduje się 10 proc. pań, wśród 84 rektorów jest tylko 9 kobiet.

Reklama

Dlaczego tak się dzieje? Minister Kudrycka przyznaje, że kobietom jest o wiele trudniej robić karierę naukową, bo często przypada ona na okres, kiedy wychowują dzieci. Potwierdza to dr hab. Urszula Jarecka z PAN. ”Musimy przestrzegać konkretnych terminów na zrobienie doktoratu i habilitacji. A kiedy kobieta bierze urlop macierzyński i wychowawczy, trudno jej potem nadrobić zaległości. Żyje pod ogromną presją czasową. Często też godzenie pracy naukowej i obowiązków domowych jest tak trudne, że kobiety rezygnują z kariery” - mówi.

Również granty na projekty badawcze są udzielane tylko do jakiegoś wieku i często panie, które miały przerwę na wychowanie dziecka, nie wyrabiają się w tych ramach czasowych. ”A kiedy któraś zachodzi w ciążę, słyszy, że trzeba było o tym pomyśleć wcześniej” - mówi Agnieszka Krajewska, doktorantka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Kobiety nie mogą też korzystać z różnych stypendiów zagranicznych, bo nie zostawią małego dziecka.

Najgorsze są jednak uprzedzenia wobec kobiet panujące na uczelniach. Pokazują je badania sprzed kilku tygodni przeprowadzone wśród pracowników naukowych Uniwersytetu Śląskiego.Na pytanie, czy kobiety mogą robić karierę w nauce, padały bardzo znaczące odpowiedzi: ”Nie bardzo, panie z reguły są mniej błyskotliwe”. Jeden z ankietowanych profesorów twierdził, że dla pań jest lepsze, żeby się zajmowały domem. Inny przyznał, że odradza młodym studentkom karierę naukową.

Reklama

”Niestety, kobiety bardzo często muszą znosić niewybredne uwagi ze strony starszych profesorów, którzy decydują o ich karierze” - mówi doktorantka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. ”Kobieta musi mocniej udowodnić, że jest naprawdę mądra i godna tego tytułu. Ja musiałam przedstawić więcej publikacji i osiągnięć naukowych od moich kolegów, żeby uzyskać habilitację” - dodaje profesor matematyki z jednego z polskich uniwersytetów.

Sama minister Kudrycka przyznaje, że kiedy zrobiła habilitację zaproponowano jej stanowisko na uczelni, które jej koledze proponowano, zanim jeszcze przystąpił do habilitacji. Jej zdaniem wprowadzenie parytetów nie zmieni od razu mentalności, ale może stanie się pierwszym krokiem do zmian. ”Na Zachodzie aktywizacja kobiet też często funkcjonuje dzięki takim administracyjnym działaniom i jest skuteczna” - dodaje prof. Rusek.