Ekologia
Jak wiele zespołów w fazie bycia "największym na świecie", również muzycy Radiohead poczuli, że mogą realnie wpłynąć na polepszenie standardu życia mieszkańców naszej planety. Dwa lata temu Thom Yorke dołączył do grona piewców dziewiczej przyrody, razem ze m.in. Stingiem, Madonną, U2 i Paulem McCartneyem wspierając działania na rzecz ograniczenia emisji CO2 do atmosfery. Nie chcąc pozostać gołosłownym, zapowiedział np., że jego grupa zmniejszy liczbę koncertów i tras po świecie, żeby nie korzystać tak często z samolotów, autokarów i ciężarówek, które zanieczyszczają powietrze. Muzycy zlecili nawet opracowanie specjalnej ekspertyzy pozwalającej znaleźć alternatywne rozwiązania na mniejsze zużycie prądu, spalanie benzyny, a nawet zaśmiecanie przez publiczność terenu występu puszkami po napojach. W efekcie doprowadzili np. do wymiany oświetlenia sceny na żarówki energooszczędne czy transportowania całego sprzętu pociągami albo statkami. Zadeklarowali się również, że po występach sami posegregują śmiecie i nie będą używali plastykowych kubków. Oczywiście zachęcają do tego również wszystkich fanów, którzy na koncerty powinni przyjeżdżać na rowerach albo środkami komunikacji miejskiej. Pod takim kątem został również przygotowany poznański występ Radiohead w Cytadeli. Dobrze tylko, że muzycy jeszcze nie zaczęli się włączać partyzanckie akcje Greenpeace i przypinać łańcuchami na pokładach tankowców.

Reklama


Penderecki
Po wydaniu albumu "Kid A" (2000) członkowie Radiohead wśród muzycznych inspiracji wymieniali kompozycje Krzysztofa Pendereckiego. Muzycy przede wszystkim wskazywali na odważne aranżacje instrumentów smyczkowych w utworze "How to Disappear". Największym orędownikiem twórczości polskiego kompozytora był gitarzysta Jonny Greenwood, który oprócz grania w Radiohead, zajął się nawet pisaniem muzyki do filmów oraz na zamówienie poważnych festiwali. Jednym z jego własnych dzieł było "Popcorn Superhet Receiver" na orkiestrę smyczkową wykonane podczas The Wordless Music Series w Nowym Jorku. Bezpośrednią inspiracją do jego powstania były fragmenty "Trenu dla ofiar Hiroszimy". Greenwooda zafascynowało wykorzystanie w utworze akustycznych instrumentów w taki sposób, że brzmią prawie jak elektroniczne. Kompozycja Anglika trafiła do oscarowego filmu "Niech poleje się krew". Niestety, sam Penderecki pytany o to, czy zna Radiohead oraz jego twórczość, przyznał, że jest mu ona zupełnie obca. Za to docenia spostrzegawczość i zainteresowanie rockmana.


Internet
Miał być głównym orężem grupy w walce o artystyczną niezależność. Szaleństwo rozpoczęło się na początku października 2007 roku, kiedy muzycy ogłosili, że skończyli album "In Rainbows" i zamierzają go za kilka dni opublikować w sieci. Ale co najważniejsze, każdy będzie mógł ściągnąć wszystkie piosenki za dowolną cenę, również za darmo. Jedni pukali się w głowę i mówili, że to samobójstwo komercyjne, inni byli zachwyceni odważnym ruchem. Do dziś dokładnie nie wiadomo, jakie były finansowe wyniki tej akcji, ale Radiohead na pewno na niej nie stracili. Nie tylko opchnęli fanom ponownie na święta to samo wydawnictwo w luksusowym opakowaniu, ale również wypuścili na rynek, jak każdy inny album. W ten sposób świetnie skorzystali z szumu medialnego wokół siebie oraz włączyli się w debatę na temat przyszłości przemysłu muzycznego w epoce internetu. W ślad za nimi ruszyli niektórzy artyści, m.in. The Charlatans i Nine Inch Nails, którzy zamieszczając swoje albumy w sieci, zamiast wydawać płyty, niestety nie powtórzyli podobnego sukcesu. Natomiast większość wykonawców przyklasnęła grupie, ale nie zerwała swojej współpracy z klasycznymi firmami. Radiohead idealnie wykorzystali swoją popularność i potwierdzili wielkość, ale rewolucji nie dokonali.



Harry Patch
Ostatni utwór Thoma Yorke’a i jego ekipy nosi tytuł "Harry Patch (in memory of)" i powstał w hołdzie ostatniemu brytyjskiemu weteranowi I wojny światowej. Harry Patch był też jednym z najdłużej żyjących ludzi w Europie, zmarł w zeszłym miesiącu w wieku 111 lat. Jak tłumaczy wokalista, niezwykłe wrażenie zrobiła na nim kiedyś opowieść żołnierza o zmaganiach na polu walki, którą usłyszał w audycji radiowej. "Mam nadzieję, że utwór godnie uczci jego pamięć. Naszemu pokoleniu łatwo byłoby zapomnieć o koszmarze wojny, gdyby nie przypominali o nim tacy ludzie jak Harry" - mówił niedawno York. Sentymentalna i podniosła pieśń, która powstawała dosyć szybko, zdecydowanie nie należy do arcydzieł, ale fani na forach grupy pieją z zachwytu. Tymczasem Yorke udzielił wywiadu, w którym co prawda zaprzeczył plotkom o rozpoczęciu pracy nad nowym albumem, ale też zapowiedział wkrótce kolejne niespodzianki dla słuchaczy. Na razie ta antywojenna pieśń jest do kupienia w internecie za jednego funta, a dochód ze sprzedaży przeznaczony jest na Królewski Legion Brytyjski.


Reklama


Britpop
To właściwie początek i koniec kariery młodego Radiohead. Thom Yorke i spółka pojawili się na brytyjskiej scenie muzycznej na początku lat 90., kiedy prasa na Wyspach zupełnie oszalała na punkcie młodych gitarowych zespołów Blur, Oasis, Suede, Elastica, Pulp. Wszystkie one miały za zadanie przywrócić dawną potęgę kraju na światowych rynkach wobec nadciągającej zza oceanu fali grunge. Radiohead byli o tyle wyjątkowym zespołem, że jako jedyni zdołali rzeczywiście podbić amerykańskie rynki singlem "Creep" porównywanym często ze "Smells Like Teen Spirit" Nirvany oraz zagrać dużą trasę z R.E.M. Natomiast potem na albumie "The Bends" rozpoczęli swoją drogę do tytuły następców The Beatles. Swoim myśleniem o łączeniu gitarowego grania z elektroniką stali się jednym z najbardziej wpływowych i podziwianych zespołów tej dekady. A swoje eksperymenty potrafili połączyć również z komercyjnym uznaniem, niczym dawniej "White Album" czy "Sgt Pepper’s Lonely Hearts Club Band". Udało im się też przetrwać na rynku do dziś, w przeciwieństwie do większości swoich dawnych konkurentów.


Polityka
Członkowie Radiohead unikają zabierania głosu w sprawach innych niż muzyka, a Thom Yorke nie jest raczej skory do tłumaczenia się ze swoich tekstów. Mimo wszystko od czasu albumu "Hail to the Thief" (2003), który ukazał się w momencie wybuchu wojny w Iraku fani zaczęli dokładniej przyglądać się ich poglądom politycznym. Chodziło najpierw o kolorową okładkę wydawnictwa, która miał obrazować mózg George’a Busha oraz tytuł odnoszący się do wyborów z 2000 roku. Sam zainteresowany zaprzeczył takiemu uproszczeniu, twierdząc, że Radiohead nie nagrywają politycznych albumów. Dwa lata później Yorke, wydając solowy album "The Eraser", już nie obwijał w bawełnę, grzmiąc na blogu, żeby Brytyjczycy usunęli z urzędu Tony’ego Blaira za jego politykę zagraniczną i wspieranie wojny. Zaczął również pojawiać się na marszach protestacyjnych przeciwko używaniu baz brytyjski przez Amerykanów. Natomiast do utworu "Harrowdown Hill" zainspirowała go historia tajemniczej śmierci dr. Davida Kelly’ego, który z ramienia Narodów Zjednoczonych był inspektorem rozbrojeniowym w Iraku. W tym roku ukazała się nawet książka "Radiohead and Philosophy: Fitter Happier More Deductive", w której Brandon W. Forbes i George A. Reisch zgromadzili analityczne tekst poświęcone muzyce, tekstom, oprawie graficznej i teledyskom grupy oraz wpływom George Orwella, Naomi Klein czy JD Ballada na jej twórczość.