W godzinę "W" włączono na minutę syreny alarmowe miejskiego i wojewódzkiego systemu alarmowania. Dodatkowo uruchomiono syreny ręczne na Mokotowie, Ursynowie, Pradze Północ i Południe, Powązkach, w Śródmieściu oraz w Wilanowie i we Włochach.

Reklama

O to, aby jak co roku 1 sierpnia, w godzinę "W" warszawiacy uczcili minutą ciszy pamięć o zrywie apelowali przedstawiciele Związku Powstańców Warszawskich, Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oraz władze stolicy.

Mieszkańcy stolicy odpowiedzieli na niego pozytywnie - na dźwięk syren przystawali zarówno przechodnie, jak i liczne o tej porze na ulicach samochody. Swoje pojazdy zatrzymali również motorniczowie tramwajów i kierowcy autobusów. Uruchomili także sygnały dźwiękowe.

Bez incydentów

O godzinie 17.00 syreny, które zawyły w całym mieście, rozbrzmiały również przed pomnikiem Gloria Victis. Zgromadzeni stali na baczność, następnie minutą ciszy uczcili pamięć powstańców. Odegrano Mazurka Dąbrowskiego.

Przed uroczystością lektor poprosił zebranych o skupienie w czasie uroczystości. - Jak co roku zebraliśmy się pod pomnikiem Gloria Victis wśród grobów powstańców warszawskich - państwa przyjaciół i kolegów. Zebraliśmy się tu, aby złożyć hołd poległym, przywołać ich pamięć i przekazać naszym dzieciom i wnukom wartości, za które walczyli państwo razem z nimi, za które oni zapłacili najwyższą cenę - cenę życia. Pochylmy się nad ich grobami w ciszy i zadumie, przekażmy pamięć o tamtych bohaterskich dniach i ludziach tym, którzy przyjdą po nas. Bo póki pamięć trwa, oni żyć będą - mówił lektor.

W czasie uroczystości przed pomnikiem Gloria Victis na Wojskowych Powązkach w poprzednich latach dochodziło do incydentów - wchodzących polityków część zgromadzonych witała oklaskami lub buczeniem. W tym roku odbyło się bez incydentów.

Przychodzących pod pomnik Gloria Victis przedstawicieli rządu - w tym prezydenta Andrzeja Dudę, marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, premier Beatę Szydło, wicepremiera i ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego, ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka, wicepremiera i ministra kultury Piotra Glińskiego, marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego - witano oklaskami. Oklaski rozległy się także, gdy pod pomnik przyszedł prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Reklama

Obecni byli także m.in. prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz Waltz, wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska, Anna Maria Anders pełnomocnik premier ds. dialogu międzynarodowego, córka gen. Władysława Andersa.

Uroczystość przed pomnikiem Gloria Victis jest kulminacyjnym momentem obchodów rocznicy warszawskiego zrywu.

Tradycja oddawania hołdu poległym w rocznicę powstania na Wojskowych Powązkach sięga czasów PRL, gdy ówczesne władze nie pozwalały na oficjalne uroczystości. Pomimo tego warszawiacy całymi rodzinami gromadzili się 1 sierpnia każdego roku wokół pomnika Gloria Victis i grobów poległych.

Godzina "W" była formalnym początkiem zrywu. Powstanie warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. 1 sierpnia 1944 roku do walki w stolicy przystąpiło ok. 40-50 tys. powstańców. Planowane na kilka dni, trwało ponad dwa miesiące.

W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal całkowicie spalone i zburzone.