W trakcie audycji współpracownik radia zadzwonił do redakcji "Super Expressu" i podał się za... Mariusza Trynkiewicza. Wydelegowany do rozmowy z domniemanym Trynkiewiczem zastępca redaktora naczelnego zaproponowała kupno pamiętnika, który Mariusz Trynkiewicz miał pisać w więzieniu.

Reklama

Mieliśmy od początku pełna świadomość, że rozmawiamy z oszustami - zapewnia w dzisiejszym komentarzu w "SE" Jastrzębowski, i powołuje się na swój wpis na Facebooku z 1- lutego: "Oszust udający Trynkiewicza zadzwonił właśnie do Super Expressu i udzielił przekonującego "wywiadu". Nawet utalentowany głupeczek;)))".

Następnego dnia radio zrobiło obrzydliwą, wstrętną, haniebną, gwałcącą uczucia ofiar audycję - pisze naczelny "SE".

Co na to Kuba Wojewódzki i współautorzy audycji? - W audycji kpiliśmy wyłącznie z was, redakcjo "Super Expressu" - odpowiadają w "Gazecie Wyborczej" Mikołaj Lizut i Kuba Wojewódzki. Dziennikarze podkreślają, że ich audycja to program satyryczny. - Pokazaliśmy w jaki sposób konstruujecie swój obrzydliwy spektakl z Trynkiewiczem w roli głównej, czyniąc go głównym bohaterem waszego brukowca - piszą w liście do "GW".