- Jak widać, sprawy toczą się błyskawicznie. W poniedziałek zostałem zawieszony w pełnieniu obowiązków pracowniczych, a już dziś wezwano mnie przed Komisję. Nic więcej nie mogę powiedzieć, bo i też nic więcej nie wiem - mówi Gazeta.pl Tomasz Zimoch.
W ostatnim numerze Magazynu Dziennika Gazety Prawnej ukazał się wywiad z popularnym komentatorem sportowym.
Po wywiadzie Polskie Radio wydało oświadczenie. Według publicznego nadawcy w wywiadzie padały "sformułowania bardzo krzywdzące, grające na skrajnych emocjach, nie mające żadnego odbicia w rzeczywistości".
Oburzające było, też zdaniem zarządu Polskiego Radia, zdjęcie ilustrujące publikację.
Press na swojej stronie opublikował oświadczenie zarządu Polskiego Radia:
Kilka minut po godzinie 17 do swojej sytuacji odniósł się sam Tomasz Zimoch.
- Wiadomy komunikat pojawił się dzisiaj wcześniej niż ja oficjalnie o pewnych decyzjach się dowiedziałem. Od kilku dni, mam dowody jak głęboka jest ludzka solidarność. I to bez względu na sympatie, czy przekonania. Od dzisiaj od godziny 13.46 przekonuję się, że ta Solidarność przerosła Himalaje. I jeśli pozwolicie, to jeden z przykładów wsparcia. Wpis wybrany nie przez przypadek. Od księdza z ... zakonu wiadomego. Dokonałem tylko niewielkiego skrótu... "Nawet Pan nie wie ile dał sił. Jest Pan legendą sportową, dziennikarską... ale to tak naprawdę drugorzędne. Jest Pan właśnie, paradoksalnie, prawy i sprawiedliwy. Nie dajmy się temu co się dzieje, obłędowi.Zwątpiłem w radio. O telewizji nie mówię....Nawet nie rozumiem milczącego Wojciecha Manna. Panie Tomaszu dzięki. Ma Pan wsparcie. Ks. Mirosław Pawliszyn redemptorysta. Warszawa"... Jeszcze raz dziękuję... więcej innym razem. Proszę zrozumieć... - napisał dziennikarz na portalu społecznościowym.