Kamil Durczok poprzez swoich pełnomocników złożył wniosek o ściganie mnie za udzielony wywiad dziennik.pl.

O ściganie?
Hmm, karne. Twierdzi, że w rozmowie z panią rozpowszechniałem informacje z tajnego procesu.

Reklama

Złamał pan tajemnicę procesu?
Nie, nie złamałem. Ale rozumiem cel Durczoka. On chce dać sygnał: Latkowski, skończ się wypowiadać na temat mojej sprawy. Nie chodzi mu przecież tylko o ten konkretny proces.

A o co?
O wszystko, co związane z Durczokiem, a co rozpoczęło się od artykułów na jego temat w tygodniku "Wprost". Przecież wywiad, którego udzieliłem dziennikowi.pl sprowadził się głównie do tego, że przypomniałem opinii publicznej o zachowaniach Durczoka względem swoich podwładnych w TVN, o molestowaniu i mobbingu.

Reklama

Pokazał mi pan swoją korespondencję z jedną z dziennikarek z TVN24 świadczącą o tym, że Kamil Durczok molestował seksualnie.
Tak, ale ta korespondencja odbyła się na długo przed procesem, była użyta w tekście o Durczoku we "Wprost", więc nie ma mowy o ujawnianiu tajemnicy procesu. Zresztą, to Durczok sam wywołał mnie do tablicy, przede wszystkim serią wywiadów, w których próbował siebie wybielić. Udzielił wywiadu także pani. W tych wywiadach sugerował, że gdyby ludzie poznali ten proces, gdyby posłuchali, co mówią świadkowie, to by zrozumieli, że jest niewinny. Sugerował, że świadkowie mówią na jego korzyść, dawał do zrozumienia, że jest bardzo zadowolony z przebiegu procesu. Wtedy pomyślałem sobie pass, przekonała mnie pani do rozmowy, pokazałem pani wtedy też zapis z messengera rozmowy ze znaną dziennikarką i przypomniałem, że większość tego zapisu była już wcześniej opublikowana w artykule o Durczoku.

Cytował pan też raport TVN na temat sprawy Durczoka.
No tak, ale ten report jest w sieci, więc to nie ma nic wspólnego z tajemnicą procesu. Durczok twierdzi na przykład, że informacja podana przeze mnie o tym, że ofiary Durczoka przez wiele lat korzystały z pomocy psychoterapeutów jest też ujawnianiem informacji procesowych. Otóż nie jest, bo o tym też pisaliśmy we Wprostowym tekście w 2015 roku. Zastanawiam się więc, czy Kamil Durczok będzie składał zawiadomienia do prokuratury nawet wtedy, kiedy będzie cytowany tekst sprzed ponad dwóch lat i żądał ścigania pod pretekstem ujawniania zeznań świadków w sądzie.
Wszystko to jest bardzo dziwne, bo przecież Durczok wielokrotnie mówił, że chciałby, by proces był jawny, by ludzie się dowiedzieli, co mówią świadkowie.

I mówi, że to pan chciał utajnienia procesu.
Wraz ze mną byli inni dziennikarze, Michał Majewski, Olga Wasilewska, Marcin Dzierżanowski i prawnicy i podjęta została decyzja, że dla komfortu świadków lepiej będzie, kiedy proces będzie utajniony. Przegłosowano mnie. W momencie podejmowania decyzji przez sąd nie byłem na rozprawie. A Durczok mówił na lewo i prawo: Latkowski, to ty chciałeś utajnienia. Naszym prawnikom chodziło o to, żeby świadkowie nie bali się mówić, w końcu przecież o szczegółach z prywatnego, intymnego życia.

Reklama

W piątek, 20 stycznia odbyło się przesłuchanie stron.
I ta rozprawa miała być wyłączona spod tajności, odbyć się przy otwartych drzwiach. Dziennikarze już czekali. I co się okazało? Ku naszemu zdziwieniu wstaje pełnomocnik Durczoka i mówi, że żąda utajnienia. Kamil Durczok siedział obok. Nasz pełnomocnik na to, że my się nie zgadzamy, chcemy, żeby to posiedzenie odbyło się przy otwartych drzwiach, żeby opinia publiczna poznała, jaka jest prawda. Zresztą, w końcu byłoby jawnie. A przecież Durczok w wywiadach opowiadał, że marzy o tej jawności. Przecież tu nie było świadków, tylko on i my, tylko przesłuchania nas. To jest przykład ewidentnej hipokryzji Durczoka.

Nie ujawnia pan teraz tajemnicy procesu?
Miejmy umiar. To było zanim piątkowa rozprawa została utajniona.
I teraz zwracam się do niego: Kamil, masz program "Brutalna prawda", to dlaczego nie chciałeś, żeby brutalna prawda o tobie została poznana przez wszystkich, tylko zażądałeś utajnienia rozprawy. Czego się boisz? Dlaczego dziennikarza ścigasz prokuratorem za mówienie o tobie brutalnej prawdy? Myślę, że Polsat powinien zastanowić się nad zmianą tytułu programu Durczoka z "Brutalnej prawdy" na "Kneblowanie ust".

Jak długo ten proces będzie trwał?
Naszym zdaniem Durczok robi obstrukcję. W środę nie przyszedł na rozprawę zasłaniając się chorobą. Przypomniałem sądowi, że Durczok w czwartki ma program na żywo, który jest w ramówce. Nagle ozdrowiał. Program się odbył, a w piątek Durczok przyszedł do sądu. Rozumiem to przeciąganie. On wie, że my wiemy o jego działalności bardzo dużo i chciałby, żeby jak najdłużej te informacje nie dostały się do opinii publicznej.