Po twitterowym wpisie Cezarego Gmyza wybuchła burza. Korespondent TVP napisał bowiem, "Sorry ale jak słyszę, że taka szlampa jak I prezes SN robi za wzór cnót to mi się miesiączka cofa". Po ostrej krytyce dziennikarza ze strony internautów, publicystów i polityków, TVP zdecydowała się ukarać swojego pracownika naganą.

Reklama

Roman Giertych uważa jednak, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Pozornie moglibyście Państwo sądzić, że Gmyz (normalnie mówimy o kimś per "pan", ale chyba wszyscy się zgodzimy, że nie dotyczy to tego przypadku), nazywając "suką" I prezes SN zachował się jak bydle. Jednak pozory mylą. Gmyz (może za podpowiedzią swego szefa?) okazał się bardzo użyteczny - napisał na swoim oficjalnym profilu na Facebooku.

Jego zdaniem, Gmyz zostanie bowiem pozwany o znieważenie organu konstytucyjnego. Co prawda - jak sugeruje - śledczy odmówią wszczęcia postępowania, a wtedy tę decyzję można będzie zaskarżyć do sądu. I będziemy mieli wówczas orzeczenie sądu, że prof. Gersdorf jest I prezesem SN! A nawet gdyby sąd utrzymał decyzję prokuratury to Rzecznik Praw Obywatelskich może taką decyzję zaskarżyć do SN. Co powie SN to wiemy, gdyż wszyscy sędziowie uznają Konstytucję i wyrazili to w jednogłośnej uchwale - pisze prawnik. Tak więc jak mówi staropolskie przysłowie: Pan Bóg diabłem orze - podsumowuje.