Wyprawę zorganizował Instytut Arktyki i Antarktyki z Petersburga. Rano dwa rosyjskie podwodne miniokręty rozpoczęły schodzenie na dno morza pod biegunem północnym na głębokość ok. czterech kilometrów.

Na dnie jeden z okrętów pozostawił tytanową kapsułę z flagą Rosji. Na znak jej władzy nad strefą arktyczną. Wieloletni badacz Arktyki, który bierze udział w wyprawie, Artur Czilingarow powiedział: "Dotknięcie dna na takiej głębokości to jak pierwszy krok na Księżycu".

Reklama

Topniejące lody Arktyki sprawiają, że coraz łatwiejszy jest dostęp do tamtejszych zasobów ropy, gazu i cennych minerałów. Prawa do nich roszczą sobie różne kraje. Wśród nich Rosja i USA. Moskwa twierdzi, że tzw. Grzbiet Łomonosowa (grzbiet w dnie Oceanu Arktycznego) to przedłużenie jej kontynentalnego terytorium.

Właśnie by to udowodnić, wysłała na biegun naukowców. Rosjanie zrobili wszystko, co mogli, żeby zbadać dno oceanu jako pierwsi. Spieszyli się, bo media w Rosji informowały, że Amerykanie również mają na to chrapkę.

Reklama

W ekspedycji uczestniczą też statek badawczy "Akademik Fiodorow" i atomowy lodołamacz "Rossija", który torował mu drogę przez pola lodowe.