Jeśli chodzi o predykcje klimatologów, wyraźnie widać, że z badania na badanie czarne scenariusze okazują się być zbyt optymistyczne. Widać, że to idzie o wiele szybciej, że występuje w interakcji między elementami środowiska, o których nie zdawano sobie sprawy, że będą tak katastrofalne - mówił na antenie TOK FM prof. Lech Nijakowski z UW. Dodał, że katastrofa ta będzie też miała swoje skutki społeczne. Są ludzie, że w taki a nie inny sposób interpretują świat, w taki a nie inny sposób cierpią albo jakoś reagują na katastrofę. Z tego wynika, że nie ma czegoś czysto naturalnego i czysto społecznego, to są zjawiska ściśle wymieszane i to widać teraz po efektach globalnego ocieplenia - tłumaczył.
Są takie studia, które przekonują, że rosnąca temperatura przełoży się w ogóle na wzrost agresji, że globalne ocieplenie przełoży się na wzrost ryzyka ludobójstwa, że jedynym rozwiązaniem tych problemów społecznych związanych z brakiem wody, brakiem jedzenia będzie po prostu eksterminowanie ludzi jako rywali do wody, uprawy, bydła, a być może jako kogoś, kogo można zjeść - ostrzegał profesor. Kanibalizm może się okazać bardzo racjonalną strategią, to jest ten kontekst, który mnie interesuje - nowe ludobójstwa na terytoriach silnie dotkniętych efektami zmian klimatu - mówił.
Prof. Nijakowski dodał też, że masowych migracji ludzi z biednych krajów południa nie da się powstrzymać. Ludzie będą bowiem uciekać do bogatych państw, by uniknąć skutków katastrofy klimatycznej.