Ponieważ jest ich dwóch - Bliźniacy lubią udawać, że jest ich mniej. Uroili sobie owi mężowie, że pokazywanie się razem jest – bo ja wiem: niefortunne? śmieszne? Dezorientujące naród, media i ochronę? Naród nie będzie wiedział, któremu większą cześć oddawać? Kamerzyści, którego częściej pokazywać? Ochroniarze, którego bardziej chronić? Czy jak?

Jest zgoła na odwrót. Mało jest w naturze zjawisk tak niepokojących, jak pojedynczy bliźniak. Gdzie drugi? Dlaczego drugiego nie ma? Chory – nie daj Boże? – mnożą się pytania i dopiero wzrasta popłoch, i dopiero dezorientacja się szerzy.

Podwójność jest zawsze trochę dziwaczna – dwaj identycznie odziani osobnicy zawsze przykują uwagę, ale naturalna podwójność do pojedynczości sprowadzona – miewa w sobie element makabry. Dwaj identycznie odziani osobnicy przykują uwagę, ale jeden z obciętą ręką albo wyłupionym okiem lekki – w najlepszym razie – dreszcz grozy budzi.

Pojedynczy bliźniak jest chodzącym niedopełnieniem, samą w sobie połowicznością, wcielonym brakiem. Miewa ten brak zgubne konsekwencje. Wolno przypuścić np., że bezdomny z Dworca Centralnego, który dopuścił się obrazy majestatu, uczynił to trawiony tym właśnie brakiem; legitymowany na peronie przez policjantów znienacka jął źle mówić o prezydencie, był bowiem w pomieszaniu poznawczym; czuł, że prezydentowi czegoś, kogoś, przysłowiowej drugiej połowy brakuje; czuł, że jeden Kaczor to za mało, czuł nienaturalność i szekspirowskie wypadnięcie świata z normy – nie umiał tego jednak nazwać, słów mu brakowało, użył swego podstawowego zasobu leksykalnego, zasób ten okazał się obraźliwy. Nie bronię go w żadnej mierze, obraza głowy państwa to jest obraza głowy państwa – za to się należy dycha na przemyślenia i piątka na przytarcie rogów. Bliźniaczy władcy winni zważać wszakże, że szczędząc ludowi swojej bliźniaczości – lud ten do nieobliczalności i desperacji mogą niekiedy przywodzić.

Rządy bliźniaków są – jak się zdaje ewenementem dziejowym – rządy bliźniaków stających na głowie, by swą bliźniaczość otoczyć dyskrecją są zupełnie niepojęte. Zamiast uczynić z tego siłę, zamiast złaknionemu wyjątkowości narodowi dać własną podwójną wyjątkowość, zamiast naród ten w wybraństwie utwierdzać, mówiąc mu: jesteśmy wybranym narodem, obaliliśmy komunizm, daliśmy światu Papieża, a teraz rządzą nami Bliźniacy, czego nigdy nigdzie nie było w sensie ścisłym – byli w końcu inni papieże (słabsi od naszego, ale byli); inni też komunizm obalali (słabiej niż my, ale obalali); ale bliźniaków nigdy nigdzie nie było! Zamiast wypisania bliźniaczości na sztandarze, zamiast śmiałego i we dwójkę wejścia w rzeczywistość mamy dziecinne uniki i jakieś rodzinne kunktatorstwo: ty na zaprzysiężenie, ja na defiladę; ty do muzeum, ja do obozu; ty na suszę, ja na powódź; ty w góry, ja nad morze.

Zamiast otwarcie wziąć własną bliźniaczość na klatę, zamiast uczynić z niej polityczną siłę i brawurowy medialny pożytek (cotygodniowa wspólna konferencja prasowa dałaby Kaczyńskim – jestem tego z goryczą pewien – niebywały wzrost notowań) zachowują się oni, nie przymierzając, niczym para cyrkowych karłów, którzy nagle podejmują decyzję, że więcej nie będą się pokazywać razem. Jakaś zdumiewająca auto-nietaktowność jest w takich decyzjach, jeśli będzie się to wzmagać niedługo premier – prezydentowi; prezydent zaś premierowi będą wzajem wymierzać grzywny za obrazę swych urzędów. Nie dziwota, że od takich figli – głupieją nawet bezdomni na Dworcu Centralnym.

Prawdopodobnie Kaczory mówią sobie: Jesteśmy bliźniakami, ale nie będziemy tym za bardzo w oczy kłuć; działamy razem, ale nie we dwójkę; mamy władzę, jesteśmy, ale pokazywać się za bardzo nie musimy. Kto wszakże się nie pokazuje – traci władzę, bo nie wiadomo, czy jest. (Swoją drogą jak jesienią, silnie od początku kadencji gustujący w najrozmaitszych formach nieobecności prezydent, całkowicie się w cieniu dynamicznego brata straci – dobrze by było, jakby prasa, przynajmniej od czasu do czasu publikowała – na znak, że żyje i ma się dobrze – aktualne zdjęcia Lecha Kaczyńskiego z bieżącą gazetą w garści).

Ma się rozumieć, nie jestem ja tak szalony, by Kaczorom rad udzielać albo by nad ich niefortunnościami boleć. Nie jestem niczym ten odważny i bezkompromisowy towarzysz z terenu, który za peerelowskiej Polski na naradzie w Komitecie Centralnym wstawał i z brawurą i w nagłej, śmiertelnej ciszy głosił: wszystko jest w porządku, ale jedna rzecz – towarzyszu I sekretarzu – jest nie w porządku, jedna rzecz jest całkowicie nie w porządku; za jedno trzeba was – towarzyszu I sekretarzu – skrytykować i to skrytykować ostro: wy się towarzyszu za rzadko pokazujecie w telewizji.

Nie domagam się większej dawki władzy czy politycznych igrzysk w mediach. Ze spokojem zastanawiam się nad konsekwentnie realizowaną ideą pojedynczej (paradoksalnej) obecności bliźniaków w otaczającym świecie. Czym to tłumaczyć? Jakby oni byli nie władcami, a zwykłymi zjadaczami chleba, dałoby się pewnie ich dziwne obyczaje – jak prawie wszystko na tym świecie – kluczem namiętności otworzyć.

Głośny był w tych dniach w kraju kwestionariusz Miss Polonii Marzeny Cieślik, w którym napisała ona m.in., że pragnęłaby by być uczciwa i mądra jak bracia Kaczyńscy. Niby wszystko OK: piękna kobieta wyraża adorację. Niby wszystko OK, a jak się wmyśleć to horror. Weźcie wyobraźcie sobie, że macie brata, z którym się nie rozstajecie i z którym wszędzie razem chodzicie. I spotykacie np. na dyskotece jakąś olśniewającą laskę, gapicie się na nią, zagadujecie, ona z przychylnością reaguje, rozmawiacie, tańczycie, wypijacie drinka, sytuacja się wzmaga, dotykacie jej dłoni, w kolejnym tańcu przytulacie ją ostro, a ona w nagłym – oznaczającym zgodę na wszystko – porywie zarzuca wam ręce na szyję i pochyla się ku wam, i czujecie jej gorące usta przy uchu, i słyszycie, jak namiętnie szepce: Ty i twój brat jesteście fantastyczni.

Ręczę, że jak coś takiego by się wam zdarzyło, na następną dyskotekę poszlibyście – bez brata. Dlaczego jednak Kaczyńscy – nie na żadne na dodatek dyskoteki, ale na poważne święta i uroczystości państwowe – chodzą bez brata – nie mam w sumie zielonego pojęcia.



















Reklama