Reportażysta przyznaje, że nie spodziewał się, że bohaterka jego tekstu "Śliczny i posłuszny" opublikowanego w "Dużym Formacie" zostanie tak szybko zidentyfikowana przez internautów. - Bardzo doceniam, że na przykład dziennik.pl w rozmowie z dyrektorką szkoły, w której pracuje Ewa T., używał zmienionych imion z mojego reportażu - pisze Mariusz Szczygieł na swoim blogu.
Zobacz także:
Dyrektorka szkoły, w której pracuje dzieciobójczyni: Nie sprawdzałam... >>>
Ostatnia rzecz, jakiej bym sobie życzył, aby ktokolwiek mścił się na mojej bohaterce, mimo że to bohaterka negatywna - podkreśla dziennikarz, zaznaczając od razu, że jego tekst nie był zemstą, tak jak żaden reportaż nie powinien być zemstą. - Uważam, że jeśli ktokolwiek miałby chęć wytropić Ewę T., żeby zadać jej fizyczny ból lub poniżyć, niewiele będzie się od niej różnił - dodaje Szczygieł.
Odnosi się również do zarzutów, jakie napływały do niego od czytelników. Przytacza jeden z krytycznych głosów:
Opowiedziana przez Pana historia jest przerażająca, jednak nie mam pewności, w jakim celu opowiedział ją Pan czytelnikom. Czy powinniśmy czekać na jej dalszy ciąg, czy, tak jak wnioskują niektórzy, zamierzał Pan jedynie wstrząsnąć emocjami czytelników, odkurzając historię z lat osiemdziesiątych?
Zobacz wpis Mariusza Szczygła na jego blogu >>>
Napisałem ten tekst po to, żeby po raz kolejny pokazać, co wpływa na tworzenie się osobowości autorytarnej - odpowiada Mariusz Szczygieł, odnosząc się do historii życia Ewy T., która jako dziecko również była bita. - Ponieważ my Polacy często mamy tendencje do autorytaryzmu, ale sami przed sobą to ukrywamy. Nowy Hitler może pojawić się zawsze. Chciałem pokazać - jak nie wychowywać dzieci - dodaje.
Jak tłumaczy, pisał do bohaterki reportażu pół roku temu, podkreślając, że jest to niedopuszczalne, by pracowała jako ekspert MEN i nauczycielka. Zaznacza, że czekał z publikacją do końca roku szkolnego, by mogła wycofać się ze szkoły, nie zaburzając uczniom toku nauczania.
Ewa T. zareagowała dopiero po publikacji reportażu "Śliczny i posłuszny". Zrezygnowała z pracy, a ministerstwo skreśliło ją z listy ekspertów.
Komentarze(96)
Pokaż:
NIESTETY JA TEŻ MIAŁAM PAS WOJSKOWY I CIEMNĄ PIWNICĘ PEŁNĄ MYSZ. NAJPIERW BYŁO WPIERD... ZA TO ŻE ŻÓŁTKO W JAJKU BYŁO ZA JASNE I PEWNIE KUPIŁAM JE NIE TAM GDZIE POWINNAM (TO NIE ŻART NIESTETY TYLKO FAKT O KTÓRYM NIE CHCĘ PAMIĘTAĆ) A POTAM BYŁO ZDJĘCIE BUTÓW I CIEPLEJSZEJ ODZIEŻY ŻEBY PRZEZ KILKA GODZ BYĆ ZAMKNIĘTĄ W CIEMNEJ ZIMNEJ I WIECZNIE ZALANEJ PIWNICY. DO TEJ PORY PANICZNIE BOJĘ SIĘ TAKICH MIEJSC I DESZCZU.
NIE UŻALAM SIĘ NAD SOBĄ NIE O TO CHODZI ALE NIKT Z WAS NIE WIE CO TO ŻYCIE W CIĄGŁYM STRACHU... DLATEGO TRZEBA TO NAGŁAŚNIAĆ I BRAĆ SIĘ ZA SĄSIADÓW NAUCZYCIELI W SZKOLE ONI WIDZĄ ALE UDAJĄ ŚLEPYCH SŁYSZĄ ALE UDAJĄ GŁUCHYCH
TERAZ SAMA JESTEM MATKĄ ALE KOCHAM MOJE DZIECI NAD ŻYCIE. W MOIM DOMU NIE MA PASA WOJSKOWEGO A PIWNICA SŁUŻY DO PRZETRZYMYWANIA ROWERÓW
DLATEGO TEŻ Z WŁASNEGO ŻYCIA WIEM ŻE TAKA GADKA KTO BYŁ BITY SAM BIJE JEST TOTALNYM KŁAMSTWEM I TANIĄ WYMÓWKĄ NA WŁASNY SADYZM. I ŻADEN PSEUDOPSYCHOLOG MI NIE WMÓWI ŻE JEST INACZEJ
Należy chronić wszystkich przed zbrodniarzami.Należy przebaczyć ale nie zapominać.Należy wiedzieć i przestrzegać przed takimi osobami. Co grozi , przede wszystkim , dzieciom przypadku spotkania z taka KATECHETKĄ -zbrodniarką.
---
Ta pani nigdy ekspertem nie byla i nie bedzie. Powinna pracowac jako sprzataczka,
ale NIGDY WIECEJ jako pedagog.
Należy rownież dodać , że ta kobieta uczyła w szkole i na dodatek był KATECHETKĄ.