Szef MSW Mariusz Kamiński napisał list do policjantów w związku z „narastającą kampanią oszczerstw i pomówień kierowanych pod adresem policji”. Chodzi o zatrzymanie senatora opozycji i strajk przedsiębiorców. Pan też to postrzega jako narastającą kampanię oszczerstw?
W Polsce od dwóch lat trwa kampania wyborcza. Za nami wybory samorządowe, do europarlamentu, parlamentarne, a przed nami prezydenckie. Wszystko niemal w jednym ciągu. Do tego wszystkiego doszła pandemia. Każdą z tych okazji skrzętnie wykorzystują politycy z różnych partii we wzajemnej okładance. Oliwy do ognia dolewają media kierujące się określonymi sympatiami politycznymi albo dziennikarze żądni sensacji. Społeczeństwo jest tym wszystkim zmęczone, wobec czego górę nad zdrowym rozsądkiem biorą czasami emocje. A że policja ze względu na swoje zadania zawsze była w centrum uwagi, nawet zwykłe interwencje potrafią urosnąć do rangi wydarzeń o charakterze międzynarodowym. Problem w tym, że zamiast faktów społeczeństwo ocenia komentarze. Tak jest wygodniej i szybciej. Senator Jacek Bury był uczestnikiem nielegalnego zgromadzenia, podczas którego atakowano policjantów, a w odpowiedzi funkcjonariusze użyli środków przymusu bezpośredniego. W centrum wydarzeń znalazł się z własnej woli i na własne ryzyko, a publikowane w mediach nagrania odzwierciedlają tylko fragmenty wydarzeń. Komentarze są nieprzychylne, bo ludzie nie znają całości. Nie dziwię się, że tak spreparowane materiały sprowadzają na policję gromy.
Kto miał je spreparować?
Ci, którzy wpuszczają to do sieci, mają określony cel. Dlaczego pan nie wierzy w to, co mówi policja?
Stołeczna policja twierdzi, że senator sam zdecydował się wejść do radiowozu, a na materiale filmowym jasno widać, że to nieprawda i jest tam praktycznie wnoszony.
Trudno polemizować z tym, co widać. A ja powtarzam, że widać jedynie fragmenty. Nie wątpię w wyjaśnienia i w materiały, które posiada policja. Rozbijając wszystko na atomy, doszukamy się zapewne jakichś pierwiastków niekonsekwencji i nieścisłości. Zastanówmy się nad jednym: co tam robiła policja, a co demonstranci? Policja chroniła bezpieczeństwa, a demonstranci naruszali przepisy. Demonstranci stwarzali zagrożenie dla siebie samych i dla innych. Policja musiała interweniować. Gdyby policjanci nie podjęli działań, to naraziliby się na zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych.
Czy to jednak nie było przekroczenie uprawnień w stosunku do senatora?
Jeśli oprzemy się na materiale obrobionym przez dziennikarzy nieprzychylnych obecnej władzy, rzeczywiście takiemu wrażeniu można ulec. Rzeczywistość wygląda jednak tak, jak to opisuje policja w oficjalnych komunikatach. Nie mamy wpływu na to, że prawda mało kogo interesuje, bo przez brak sensacji jest mało atrakcyjna.
Kilka dni temu policja zatrzymała także dziennikarzy relacjonujących protest.
Żadnego dziennikarza policja nie zatrzymała. Zatrzymanie to nie slogan, ale ściśle określone w prawie pojęcie. Dziennikarze, jak to z dziennikarzami zwykle bywa, znaleźli się w środku działań prowadzonych przez policję. Zarówno ich, jak i innych uczestników nielegalnego zgromadzenia otoczył kordon, z którego przez kilka minut nie mogli się wydostać. Cóż w tym nadzwyczajnego?
A jak pan oceni zatrzymanie rowerzystki z transparentem pod radiową Trójką?
Raz jeszcze zwrócę uwagę, by nie szafować pojęciem „zatrzymanie”, gdy do żadnego zatrzymania nie doszło. Opublikowany przez poseł Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk materiał jest pozbawiony istotnego początku. Policjanci podjęli interwencję w momencie, kiedy rowerzystka nie była tam sama. Na pierwsze wezwanie policjantów kilka innych osób zareagowało pozytywnie, opuszczając tamto miejsce. Została tam tylko ta pani, więc przy drugim podejściu policjanci postanowili ją wylegitymować, ale spotkali się z odmową i kwestionowaniem zasadności swoich działań. Dlatego rowerzystka została przewieziona do jednostki w celu ustalenia jej tożsamości. Po wylegitymowaniu najzwyczajniej sobie poszła. Jak sama potwierdziła, interwencja wobec niej przebiegła spokojnie i obeszło się nawet bez mandatu. Nie doszło do przekroczenia uprawnień.
Na tym filmiku słychać, jak krzyczy do policjantów wsadzających ją do suki, aby ją zostawili. Jak na tego rodzaju interwencje patrzą funkcjonariusze?
Policjanci do tej nagonki zdążyli już chyba przywyknąć, co nie oznacza, że jest im z tym dobrze. To przykre, że w walce o władzę politycy i niektórzy dziennikarze nie przebierają w środkach i wszystko skupia się na tych, którzy są najbliżej ludzi, czyli na policjantach. Służba w takich warunkach odbiera funkcjonariuszom satysfakcję i poczucie wartości, a to niesprawiedliwe i wręcz obrzydliwe. W każdej instytucji mogą pojawić się czasami błędy, zwłaszcza gdy wokół tyle emocji i nienawiści, a polityka wydaje się być gorsza od zarazy. Jeżeli politycy i żądni sensacji dziennikarze w końcu się nie opamiętają, zniweczymy wszystko, co z takim poświęceniem i ofiarnością policjanci budowali przez ostatnie 30 lat.
Związkowcy chcą niezależnej policji
NSZZ Policjantów chce wprowadzenia zasady kadencyjności komendanta głównego i finansowania formacji w powiązaniu z PKB. Wczoraj związek złożył w Sejmie petycję w tej sprawie. – To pozwoli zapewnić policji niezależność od polityków i utnie zarzuty o brak neutralności – deklaruje Rafał Jankowski, szef NSZZ Policjantów. Jak wskazuje, to reakcja na zarzuty stawiane przez część polityków, co w konsekwencji przyczynia się do wzrostu agresji wobec policjantów. – Takie działania mogą doprowadzić do radykalnego spadku zaufania do naszej formacji – wskazuje Jankowski.
W ocenie związkowców zaproponowane rozwiązania spowodowałyby, że komendant główny mógłby swobodnie kształtować politykę kadrową i kierować policją wyłącznie w oparciu o doświadczenie i kompetencje. – Dobrze by było, aby był on powoływany w taki sposób, jak np. rzecznik praw obywatelskich – sugeruje Jankowski. Takie rozwiązanie miałoby też ściągnąć z policjantów interweniujących w sprawach wzbudzających społeczne dyskusje oskarżenia o działania na rzecz konkretnej partii. – Opinie niektórych środowisk, że policja działa na zlecenie polityczne, nie pozostawiają wątpliwości, że sprawa powinna zostać jak najszybciej podjęta – apeluje Jankowski.