Teraz, kiedy na pochodach artykułuje się przekonanie, że problemy Polski rozwiązałoby „wyp…j” tych Polaków, których się nie znosi, osoby związane z tzw. etosem mają kłopot – bo jak tu krytykować kuku na muniu antypisu?
Rzecz jasna, człowiek inteligentny zawsze znajdzie objaśnienie, dzięki któremu „ich” wyp…j jest odrażające, a „nasze” właściwie nie jest. Zarazem wiele osób chciałoby i być za protestami, i zarazem, jednak jakoś ustawić się trochę z boku postulatu „Wyp…j”.