Wolny świat przyjechał do nas z małżonkiem, by wyrazić solidarność i inne takie wartości z wolnościowym elementem w naszym społeczeństwie. Wolny świat okazał się jednak nie tak znów wolny, lub też specjalnie wybrano egzemplarze dopasowane do naszego grajdołu, albowiem nasi szacowni goście - zdaniem mediów żarliwi katolicy - zażyczyli sobie udziału we mszy świętej. Nie powinno to być szczególnym problemem, może nawet dałoby się załatwić audiencję u pewnego emerytowanego arcybiskupa. Tyle że trzeba by się pofatygować do Poznania.

Wolny świat ma święte prawo spotkać się z prezydentem i już. A prezydent ma psi obowiązek wolny świat podejmować. I bardzo przepraszam, z całym szacunkiem, ale Ryszard Kalisz, który podejmie Brendana i jego małżonka herbatką w Sejmie, to jednak nie to samo co Lech Kaczyński, o czym nawet geje z Nowego Świata wiedzą.

Homofobia prezydenta jest powszechnie znana, ale i tak rodzą się niepokojące pytania. Dlaczego Brendana (z małżonkiem) podejmował akurat poseł Kalisz? Czy należy łączyć to z faktem, iż Kalisz jest szefem komisji śledczej do sprawy Blidy? Czy Brendan (z małżonkiem) jest zamieszany w mafię paliwową? Nie jest? To co w tym czasie robił Bronisław Komorowski, czemu ich po Sejmie oprowadzić nie raczył? Gdzie w tym czasie paradował poseł Palikot ze swoim gumowym penisem? Czym zajęty był premier? Doprawdy, bez komisji śledczej w sprawie Brendangate się nie obejdzie.

Powinna ona wyjaśnić również, jakim prawem prezydent pokazał filmik z zaślubin Brendana z jego wybrankiem. Przecież nie po to Brendan, z zawodu aktywista gejowski, zapraszał telewizję na swój ślub, by to transmitowała, nie dla własnej sławy bierze teraz udział w programach telewizyjnych, udziela wywiadów, naucza, rozpala ogień tęczowej rewolucji. Ech, jak to dobrze, że są jeszcze w Polsce ludzie gotowi Brendanowi (i małżonkowi) rękę podać. Że jest Ryszard Kalisz, że jest TVN z Morozowskim i Sekielskim, że jest Parada Równości!

Jak to dobrze wreszcie, że gdzieś, poza tym grajdołem, jest wolny świat. Nawet jeśli ma metr sześćdziesiąt i kolczyk w uchu.