Frekwencja w prawyborach prezydenckich PO wyniosła 47,47 proc. Poinformowała o tym w piątek wieczorem Hanna Gronkiewicz-Waltz, kierująca komisją prawyborczą. W prawyborach zagłosowało ponad 21 tys. członków Platformy. Prawie 17 tys. głosów oddane zostało przez internet, a ponad 4 tysiące - pocztą.
"PO ma kłopot. Kłopot PO polega na tym, że jest to partia rządząca i zdawałoby się, że przy jej liczebności - nieco ponad 45 tys. członków - są to członkowie politycznie zmobilizowani" - powiedział PAP prof. Jacek Raciborski. Jak podkreślił, "PO miała raczej format partii kadrowej, a nie masowej", w której taka frekwencja nie byłaby zaskoczeniem.
"Partie, nie tylko w Polsce są dosyć małe, jeżeli dodatkowo te małe partie składają się z członków tak mało zainteresowanych polityką, to jest to bardzo niedobry wskaźnik kondycji partii w ogóle" - ocenił prof. Raciborski
W jego opinii, powodem niskiej frekwencji w prawyborach może być również fakt, że część członków PO może być tzw. "martwymi duszami".
"W przeszłości część członków partii było tzw. martwymi duszami, które pojawiały się po to, by poprawiać lokalnym ogniwom wskaźniki reprezentacji na wyższych szczeblach, na zjazdach krajowych i mieć większy wpływ na wybór władz" - powiedział socjolog. Zastrzegł, że nie ma wiedzy, czy tak jest w przypadku Platformy Obywatelskiej.
"PO po tych prawyborach będzie musiała przeprowadzić staranną weryfikacje swoich szeregów, jest nieprawdopodobne, by zainteresowanie (prawyborami-PAP) było tak nikłe, jak ten wskaźnik (frekwencji-PAP) sygnalizuje" - powiedział prof. Raciborski.
Według niego, to niedobrze dla polskiej demokracji, że partia "wydawałoby się silna", okazała się "tak mało zmobilizowana". Raciborski powiedział, że jest to tym bardziej przykre, że partie są bardzo potrzebne w demokracji. "Szkoda, że są takie słabe" - dodał.
>>>Czytaj dalej>>>
Także według socjologa prof. Andrzeja Rycharda, frekwencja w prawyborach w PO pokazuje, że Platforma nie potrafi zmobilizować swoich członków, bądź też ma na swoich listach "martwe dusze".
"Jest to dla mnie wiadomość z gatunku szokujących, bo pokazuje, że partia ma zasadnicze trudności z mobilizowaniem swoich własnych członków, albo nie wie, kto jest jej członkiem. Nie wiadomo, która z tych dwóch ewentualności jest dla partii gorsza, obydwie są fatalne" - w ten sposób w rozmowie z PAP Rychard skomentował prawyborczą frekwencję.
"To jest wiadomość, która moim zdaniem przysłania ten pozytyw, jakim było uruchomienie instytucji prawyborów, to wszystko zostaje w dużym stopniu zniweczone przez wynik, który pokazuje, że mniej niż połowa członków tej partii wzięła udział w głosowaniu" - uważa socjolog.
"Zastanawiam się, w jaki sposób - w świetle takiej informacji, która jest dosyć dyskredytująca dla tej partii - można cieszyć się i robić dynamiczną fetę, jaka się zapowiada na sobotę" - powiedział Rychard.
W sobotę na Politechnice Warszawskiej zostaną oficjalnie ogłoszone wyniki prawyborów w PO; zaplanowano m.in. wystąpienie premiera Donalda Tuska i obu kandydatów: marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego i szefa MSZ Radosława Sikorskiego.
Rychard podkreślił jednak, że uważa prawybory za instytucję ważną i ma nadzieję, że PO nie zniechęci się frekwencją oraz że inne partie też będą takie prawybory organizować.