Andrzej Celiński obraził się na amen. Obwieścił dziś, że jest tak obrażony na policję i władze w Polsce, że i na krzyż nie chce mu się patrzeć.
Celińskiemu nie podoba się szczególnie to, że gdy Instytut Pamięci Narodowej wzywa kogoś na świadka, to wezwanie doręczają świadkowi policjanci. Tak też było wczoraj, gdy funkcjonariusze szukali polityka u jego matki.
"Nie może być tak, że ofiara reżimu komunistycznego, właśnie dlatego, że jest ofiarą tego reżimu, za co dostaje order od prezydenta RP, musi znosić cierpienia swojej matki nachodzonej przez policję państwową" - powiedział na konferencji prasowej Celiński.
"Oddaję ten krzyż panu prezydentowi, niech sobie zrobi z nim, co zechce. On nie jest godny, żeby taki krzyż mi wręczyć - to się okazało wczoraj wieczorem" - dodał.
Powiedział też, że order zostawia w siedzibie miejskiej organizacji SLD. Pytanie, czy ktoś go stamtąd odbierze?