"Wczoraj do mnie dwóch rolników dzwoniło. Pytali się, kiedy wychodzimy na drogi" - twierdzi Hojarska i tłumaczy, że cena świń spadła do 2,80 zł. "Poradziłam im, żeby poczekali na ten cud gospodarczy" - działaczka Samoobrony drwi z obietnic wyborczych PO. Zapewnia, że jeśli rolnicy ją o to poproszą, to oczywiście Samoobrona wyjdzie na drogi.

Reklama

Mniej bojowy jest szef partii Andrzej Lepper. Na ostatnim posiedzeniu klubu parlamentarnego Samoobrony był dziś w dobrym humorze albo tylko dobrze grał. W każdym razie uśmiechał się szeroko. Zapewniał, że nawet nie myśli o rezygnacji z przewodniczenia Samoobronie.

Pytany o to, jak poradzi sobie ze spłatą kredytów zaciągniętych na kampanię wyborczą swojej partii, odpowiedział dziennikarzom krótko: "Jakie kredyty?". Pytał: "Co wy się o nas tak martwicie?". A potem zaproponował: "Chyba że dziennikarze się zrzucą". Na koniec obiecał, że Samoobrona nie zniknie ze sceny politycznej.

Jeszcze niedawno Lepper odgrażał się, że LiS - czyli koalicja Samoobrony i LPR - "może zapolować na kaczory". Teraz w Sejmie nie ma ani Samoobrony, ani LPR, ani tym bardziej LiS. Oba ugrupowania dostały tylko po ok. 1,5 proc. głosów. Po tej klęsce z szefowania LPR zrezygnował już Roman Giertych. Zapowiedział, że odchodzi z polityki i otwiera własną kancelarię adwokacką.

Reklama