Donald Tusk tworzy rząd-team złożony z ludzi, których dobrze zna i z którymi dobrze mu się współpracuje. Taka koncepcja ma swoje wady i zalety. Nie jest to rząd wielkich autorytetów i osobowości, jego siłę ma stanowić zespół pod kierunkiem jednego lidera. Oczywiście, każdy z ministrów nowego rządu może takim autorytetem i osobowością się stać w trakcie trwania tego gabinetu.
W moim przekonaniu bardzo silnym elementem tego rządu będzie Waldemar Pawlak jako minister gospodarki. To bardzo skrupulatny i doświadczony polityk. Radek Sikorski, człowiek o sporej reputacji na świecie, również ma duże szanse, by stać się silnym punktem rządu Donalda Tuska. Duże nadzieje wiążę z Katarzyną Hall, która ma objąć resort edukacji. Zna się na zarządzaniu i ma pomysły na pozytywne zmiany w edukacji. Wierzę, że pod jej kierunkiem polska szkoła bardzo się wzmocni. Bardzo się cieszę, bo poziom edukacji to rzecz, która w dzisiejszym świecie decyduje o powodzeniu państwa.
Przed nowym rządem stoją dwa wyzwania, które są niezależne od polskiej sytuacji zewnętrznej. Po pierwsze zmiana atmosfery w państwie. Chodzi o to, żeby stworzyć klimat spokojnej pracy w celu zmieniania Polski. Od tego, czy uda się zlikwidować nastrój wojny i agresji, naprawdę wiele zależy. Drugie to znalezienie dobrego miejsca dla młodej Polski, dla młodego pokolenia Polaków. Szybko nie da się tego wykonać, ta praca potrwa wiele lat.
Są też zadania bardziej szczegółowe i konkretne. Ważne jest odbiurokratyzowanie gospodarki, zliberalizowanie prowadzenia działalności gospodarczej, naprawa finansów publicznych, ważne są przygotowania do wejścia do strefy euro, prywatyzacja i uporządkowanie dziedziny skarbu państwa - nakreślenie zasad zaangażowania państwa w gospodarkę. Podjąć trzeba też kontynuację reformy służby zdrowia i edukacji.
Nie należy też rezygnować z dalszej, twardej walki z korupcją i z umacniania państwa, tak żebyśmy wszyscy czuli się bezpieczni. To absolutny priorytet. Polska niestety wciąż jest postrzegana jako państwo postkomunistyczne, słabe i skorumpowane. Jednocześnie jednak spokojnie powinno się wyjaśnić wszystkie sprawy z ostatniego roku w służbach dbających o bezpieczeństwo państwa, które budziły kontrowersje.
W polityce zagranicznej zadaniem nowego rządu będzie uaktywnienie Polski w Unii Europejskiej. Nasza obecność i nasz głos mogą zostać wzmocnione poprzez bardzo konkretne zadania i inicjatywy, które możemy realizować, a które z różnych powodów w ostatnim czasie nie zostały podjęte. Nie chodzi o zmiany kierunków polityki zagranicznej, tylko sposobu polskiego zaangażowania w politykę międzynarodową.
Przez ostatnie dwa lata rząd mój i Jarosława Kaczyńskiego realizował nową linię w polityce bezpieczeństwa energetycznego. Zaczął odrabiać wieloletnie zaniedbania w tej dziedzinie. Myślę, że rząd Donalda Tuska będzie to kontynuował. Świadczy o tym ostatni raport przewodniczącego komisji spraw zagranicznych Europarlamentu i jednocześnie eksperta PO od polityki zagranicznej, Jacka Saryusza Wolskiego. Ten raport ma dużą rangę, bo jest jednocześnie raportem Parlamentu Europejskiego. Zawiera praktycznie wszystkie polskie postulaty w sprawach energetycznych sformułowane w ostatnim czasie. Wydaje się więc, że PO rozumie, że bycie liderem w Unii Europejskiej w zakresie debaty i zmian w polityce energetycznej Europy to polska racja stanu.
Drugą ważną strategicznie sprawą dla Polski jest budowa elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w naszym kraju. Nowy rząd powinien wciąż prowadzić negocjacje w tej sprawie i nie rezygnować z tego pomysłu. Jednak z ostatecznymi decyzjami radziłbym wstrzymać się do rozstrzygnięcia wyborów prezydenckich w USA za rok. Zza oceanu dochodzą bowiem sygnały, że Demokraci, którzy mają szansę na objęcie władzy, mogą odstąpić od projektu budowy tarczy. Jednocześnie należy jednak wciąż poprawiać relacje ze Stanami Zjednoczonymi, ale poszukiwać dla nich też nowych obszarów i tematów.
Wydaje mi się, że wbrew pozorom jest duża szansa, by w kwestiach polityki zagranicznej współpraca między rządem i premierem mogła układać się bardzo dobrze. Wiele kierunków polityki zagranicznej odchodzącej władzy było słusznych i myślę, że Donald Tusk i kandydat na ministra spraw zagranicznych Radosław Sikorski to rozumieją. Zmieni się być może tylko język i styl prowadzenia polityki zagranicznej nowego rządu. Ta zmiana języka pozwoli na polepszenie stosunków z Niemcami i z Rosją, bez konieczności rezygnacji z naszych interesów.
Polityka zagraniczna powinna być też zresztą szerzej konsultowana nie tylko z prezydentem, ale również z parlamentem, opozycją i opinią publiczną. Tego brakowało odchodzącej ekipie - za mało informowała i tłumaczyła swoje posunięcia.