"Trudno mi się odnieść do zarzutów wobec mojej osoby, bo nie są przedstawiane żadne konkrety" - powiedział w "Kropce nad i" Sikorski. "Nie ma żadnych konkretnych zarzutów. Jestem wdzięczny Michałowi Kamińskiemu, że powiedział, iż nie ma niczego o charakterze kryminalnym. Jest tylko różnica zdań, a to jest normalne" - dodał.

Reklama

"Stałem się teraz obiektem nagonki. Wyciąga się <w koło Macieju> gen. Marka Dukaczewskiego, który miał być wysłany do Chin" - powiedział Sikorski. Podkreślił, że sprawa ta była rozważana w rządzie w porozumieniu z Kazimierzem Marcinkiewiczem.

Kandydat na szefa MSZ bardzo skrytykował również pracę Antoniego Macierewicza. Raport z likwidacji WSI i aneks do tego raportu zawierają, jego zdaniem, "ewidentne błędy i szkolne niedociągnięcia". "Niekompetencja Macierewicza nie jest tajemnicą państwową. Jedni widzą w Antonim Macierewiczu błędnego rycerza w pogoni za prawdą. A ja widzę niekompetentnego człowieka" - powiedział Sikorski.

"Wyśmiewałem informacje Macierewicza, jakoby północny Afganistan i armia afgańska były pod kontrolą - a nie pod wpływem - Rosji, a Sojusz Północny to rosyjska agentura. Dla każdego, kto zna Afganistan to są ewidentne bzdury" - ocenił Sikorski. Dodał też, że prokuratura nawet do niego nie zadzwoniła.

Reklama

Swój konflikt z prezydentem ocenił natomiast jako "różnicę zdań". "Ktoś pracował na popsucie relacji z prezydentem" - powiedział Sikorski. "Mam nadzieję przekazać prawdziwą informację prezydentowi. Niemniej jednak, prezydent naturalnie ma prawo do własnej oceny" - dodał.