Tusk jest agresywny
Lech Kaczyński jest zażenowany wypowiedziami przyszłego premiera, że nie dopuści on do ukazania się publikacji Instytutu Pamięci Narodowej o kontaktach Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa. To - według prezydenta - nic innego, jak zapowiedź wprowadzenia cenzury w naszym kraju.
Szef PO już wcześniej zaprzeczał, by kogokolwiek wysyłał do IPN z misją wstrzymania publikacji o Lechu Wałęsie. Zażądał, by prezes IPN Janusz Kurtyka potwierdził, że nie było takiego spotkania.
Ale Tuskowi dostaje się też za jego inne wypowiedzi. "Ten język, który jest przez niego używany, jest językiem, który bym określił jako wysoce niefortunny, bardzo często obraźliwy". Zdaniem prezydenta, Tusk może sobie na to pozwolić, bo stoją za nim prawie wszystkie media.
Sikorski i Ćwiąkalski są nie do przyjęcia
Nie tylko nowy premier nie podoba się prezydentowi. W "Sygnałach Dnia" Lech Kaczyński powtórzył, że ma bardzo konkretne zastrzeżenia do kandydata na ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Nie chciał jednak powiedzieć jakie, bo to tajemnica.
Kolejny kandydat na ministra pod ostrzałem Lecha Kaczyńskiego to prof. Zbigniew Ćwiąkalski, który ma być szefem resortu sprawiedliwości. Prezydentowi nie podoba się, że Ćwiąkalski reprezentuje ukrywającego się biznesmena Henryka Stokłosę oraz że pisał opinie prawne na temat byłego szefa Prokomu Ryszarda Krauzego.
Sam prof. Ćwiąkalski twierdzi, że osoby, które zarzucają mu współpracę z Krauzem, "nie do końca wiedzą, o czym mówią". Podkreślił, że na temat tego biznesmena pisał jedynie tzw. opinię ekspercką w oparciu o dwie uchwały Sądu Najwyższego.
Prezydent będzie współpracował z rządem
Mimo tych wszystkich zastrzeżeń prezydent Lech Kaczyński nie ma zamiaru sypać piasku w tryby rządu Donalda Tuska. Lech Kaczyński zapowiada, że będzie z gabinetem PO-PSL współpracować i będzie to współpraca merytoryczna i konkretna.
"Będziemy rzeczywiście rozmawiać, może aż do bólu konkretnie. Konstytucja nakłada tego rodzaju obowiązek i ja ten obowiązek będą realizował" - zapowiedział.
Media szykanują PiS
Prezydent martwi się też, że Prawo i Sprawiedliwość będzie w nowym Sejmie spychane na margines, a nawet szykanowane. Według Lecha Kaczyńskiego, są już tego pierwsze oznaki. Chodzi np. o fałszywe - zdaniem prezydenta - zarzuty pod adresem PiS, że niszczy niewygodne dla siebie dokumenty.
Takie informacje rozsiewają wrogowie Prawa i Sprawiedliwości - prezydent nie ma co do tego wątpliwości. I dlatego zapowiada, że będzie walczył z fałszowaniem rzeczywistości przez media, które - jego zdaniem - robiły to przez ostatnie dwa lata rządów PiS.